Holenderskie koleje nie chcą pomóc niewidomym
Niderlandzkie koleje NS nie chcą pomóc niewidomym w organizowanej przez nich akcji, która ma na celu zwiększenie świadomości społecznej Holendrów.
Tragedia ślepoty
Ciężko jest sobie wyobrazić siat bez światła, kolorów czy kształtów. Wystarczy tylko na chwile zamknąć oczy i próbować przejść się po wlanym mieszkaniu, by przekonać się, jak trudne jest poruszanie się bez jednego z tych zmysłów. Gdy zaś pomyśleć, że z taką czernią przed oczyma niektórzy muszą zmagać się przez całe swoje życie, łatwo zrozumieć jak wielki ciężar niosą na swoich barkach, próbując normalnie funkcjonować.
Dlatego od wielu lat na całym świecie, wprowadza się dużo udogodnień, które mają na celu przynajmniej w niewielkim stopniu poprawić los niewidomych i niedowidzących. Doskonałym przykładem mogą tu być np. specjalne, brzęczące urządzenia na przejściach dla pieszych, informujące o tym, że zapala się zielone światło, czy też cyfry wyryte alfabetem Brajla na przyciskach w windzie. Od wielu lat bardzo popularnym i ułatwiającym życie projektem są specjalne żłobienia lub wypustki w płytkach chodnikowych, które pozwalają niewidomym iść prosto chodnikiem, czy dotrzeć bezpiecznie do peronu na dworcu kolejowym. Dzięki nim osoba z upośledzonym narządem wzroku może za pomocą białej laski, na dotyk utrzymywać stały kierunek marszu do konkretnego punktu. Przynajmniej w teorii.
Rzeczywistość malowana w czarnych barwach
W rzeczywistości praktyka bywa różna. Bardzo często zaś daleko odbiega od ideału. Powodem nie są jednak błędy konstrukcyjne specjalnych ścieżek, czy rozkopane chodniki, a sami przechodnie. Wielu ludzi nie wie, po co stworzone zostały te specjalne żłobienia, część o nich zapomina, inni po prosty nie zwracają na to uwagi. Wszystko to zaś powoduje ogromne utrudnienia dla niewidomych. Ludzie źle parkują rowery, samochody lub np. w przypadku przystanków autobusowych, tramwajowych kładą bagaż na perforowanych płytach choinkowych. To sprawia, że osoba niewidoma traci możliwość dalszej drogi, jej ślad, którego trzymała się podczas swojej podróży nagle zostaje zablokowany. Zdrowy człowiek wie, że stoi tam walizka czy rower, bo widzi przeszkodę. Dla niewidomego pojawia się zaś ogromna przeszkoda, którą jakość trzeba ominąć uważając przy tym, by przypadkiem nie wejść na jezdnię, czy nie wpaść do kanału.
Kampania „Houd de lijn vrij” / „Keep the line free” miała unaocznić Holendrom problem z jakim muszą borykać się na chodnikach i dworcach osoby niewidome. Niderlandzkie koleje jednak ostro się jej przeciwstawiły.
Największe problemy
Największe problemy z wykorzystaniem tych płaskich drogowskazów niewidomi mają tam, gdzie jest tłok i dużo porozstawianych na ziemi przeszkód oraz występują miejsce, w które wejście grozi śmiercią lub kalectwem. Mowa tu o dworcach kolejowych, gdzie dziesiątki podróżnych czekając na swoje pociągi, stawia bagaż często nie zdając sobie sprawy, iż blokują ścieżkę niewidomym. Dlatego też holenderskie stowarzyszenie osób niewidomych i niedowidzących rozpoczęło akcję społeczną mającą na celu oklejanie miast.
Podczas jej trwania sami niewidomi i wolontariusze rozdają ulotki i naklejają specjalne naklejki blisko ich ścieżek na chodniku. Wszystko to po to, by pokazać Holendrom, jak ważne są te niepozorne żłobienia w ich życiu i że nie są to tylko zwykłe ozdoby.
Kolej mówi zdecydowane nie
Niestety w miejscu, w którym wspomniane naklejki najbardziej by się przydały, czyli na stacjach koleinowych, niewidomi nie mogą ich umieszczać. Wedle władz kolei taka akcja i oklejanie peronów spowodowałoby jedynie dezinformacje pasażerów. Według władz, podróżni i tak narażają się dziesiątki bodźców wzrokowych i słuchowych, które ich rozpraszają podczas szukania informacji. Dlatego też kolejne oznaczenia są tutaj niemile widziane. Ponadto wedle NS naklejki takie są niebezpieczne, ponieważ wielu ludzi może się o nie potknąć lub na nich poślizgnąć. Ponadto, jak wspomina rzecznik prasowy, podróżni rzadko kiedy patrzą pod nogi, częściej ich wzrok wbity jest w ogromne tablice informacyjne, więc jeśli już taka akcja miałaby mieć miejsce, powinna być ona wyświetlana na bilbordach i ekranach świetlnych.
Mówiąc krótko, niewidomym pozostaje wiec nierówna walka i oskarżenia o wandalizm podczas nielegalnego rozklejania informacji lub ciągłe potykanie się o pozostawione bagaże. Wszystko to pewnie do momentu, aż kiedyś niewłaściwie postawiona walizka spowoduje tragiczny w skutkach wypadek.