Holenderski karnawał bez policji?
Związki zawodowe niderlandzkiej policji grożą, iż nie wyślą funkcjonariuszy do pracy podczas karnawału. ACP, ANPV, Equipe i NPB (policyjne związki zawodowe) zamierzają apelować, by policjanci w ostatnich dniach przed Wielkim Postem zajmowały się tylko poważnymi sprawami, a w przypadku mniejszych wykroczeń kończyli sprawę zaledwie na słownym pouczeniu. To jednak nie wszystko. Związkowcy zastanawiają się również nad zablokowaniem przez protestujące służby mundurowe dostępu do Binnenhof, czy przestojami w pracy podczas wydarzeń, takich jak międzynarodowe mecze piłki nożnej.
O co chodzi?
Gdy nie wiadomo, o co chodzi to chodzi o pieniądze. Związki zawodowe czują się wręcz zobowiązane do zwiększenia nacisku na rząd z racji na działania polityków, a właściwie ich brak w przypadku porozumienia zbiorowego w zakresie wysokości płac stróżów prawa. W efekcie związki rozpoczęły akcje pod nazwą „Van kwaad tot erger”, czyli „od złego do gorszego”. Co to oznacza? Związkowcy chcą wzywać swoich członków, by zrezygnowali z większej ilości prowadzonych przez siebie działań. Akcja trwająca przez kilka nadchodzących tygodni rozpoczęła się w miniony wtorek, kiedy to związkowcy zaapelowali do policjantów, by powstrzymali się od wymierzania grzywien za drobne wykroczenia. Od piątku zaś zapowiedzieli, iż policjanci popierający protest mają nie reagować między innymi na otwarcia klubów i nocnej gastronomii, pozostając biernymi na prośby władz samorządowych o interwencję. Wraz z biegiem czasu, jeśli działania te nie przyniosą odpowiedniego rezultatu, policja ma zwiększyć uciążliwość działań, np. odmówić ochraniania meczów reprezentacji, przez co te mogłyby się nawet nie odbyć.
Żądania
Cztery policyjne związki zawodowe ACP, ANPV, Equipe i NPB chcą od rządu deklaracji w zakresie wynagrodzeń, zdolności policji (zakresu działań między innymi związanego z obostrzeniami koronowymi), bezpieczeństwa i szkolenia. Policjanci chcą tak nacisnąć na rząd, by go zabolało i musiał zobaczyć problem. Z drugiej jednak strony chcą zrobić wszystko, by w stosunku do suwerena – narodu być jak najmniej uciążliwi. Stąd właśnie pomysł ograniczenia do maksimum wystawiania mandatów. Ludzie będą się cieszyć, rząd zaś będzie musiał borykać się ze zmniejszonym wpływem do budżetu.
Karnawał bez kontroli
Jeśli więc nic się nie zmieni, policja może zdecydować o wstrzymaniu działań porządkowych podczas nadchodzącego karnawału. Co by to znaczyło? Nie tylko to, iż policja nie karałaby za ewentualne picie w miejscu publicznym. Zignorowałaby również kwestie grupowania się, dystansu społecznego czy zabawy w lokalach do białego rana. W takiej sytuacji władze samorządowe miałyby niejako związane ręce. Wszystko dlatego, iż BOA, nawet jeśliby zdecydowałoby się interweniować samemu, nie dałoby rady. Służby tej jest po prostu zbyt mało.
Problem rozwiąże się sam?
Może się jednak okazać, iż sprawa rozwiąże się sama. Jak to możliwe? Jak pisaliśmy niedawno, rząd chce zliberalizować obostrzenia koronowe. W planach jest nie tylko wydłużenie godzin otwarcia gastronomii, ale również i zniesienie obowiązkowego dystansu społecznego. Jeśli więc gabinet w Hadze wprowadziłby takie poluzowanie obostrzeń, okazałoby się, iż policja nie miałaby i tak czego kontrolować.
Źródło: Ad.nl