Holenderski Indiana Jones
Być może nie ma słynnego kapelusza, bicza, rewolweru, ale i tak Holender ma szansę odkryć niebotyczny skarb. Chodzi o ładunek złota i biżuterii o wartości ponad 10 miliardów dolarów.
Bernard Keizer, bo o nim mowa, urodził się w Amsterdamie, ale wraz z rodziną jako nastolatek wyjechał na stałe do Stanów Zjednoczonych. Tam kształcił się jako archeolog i odnosił pierwsze sukcesy w swoim fachu. Obecnie mężczyzna może zaś stanąć przed szansą odkrycia jednego z największych skarbów w historii ludzkości. Chodzi o kosztowności ukryte na wyspie Robinson Crusoe, znajdującej się około 700 km na zachód od Południowej Ameryki.
Władze chcą pomóc
O tym, iż archeolog-biznesmen jest coraz bliżej odkrycia skarbu świadczy zachowanie władz chilijskich, do których należy wspomniana już wyspa. Wcześniej przez wiele lat Holender poszukiwał skarbu z własnej kieszeni. Teraz, gdy wydaje się już być blisko, sprawą zainteresował się chilijski rząd. Badacz może rozpocząć swoje poszukiwania już we wrześniu. Tamtejsze Ministerstwo Własności Narodowej obiecuje zaś udostępnić ciężarówki, koparki oraz cały potrzeby sprzęt.
W tej sytuacji otwarte pozostaje pytanie, czy rządowi w Santiago chodzi o dobro nauki, czy o ogromną ilość złota i kamieni szlachetnych, które niewątpliwie podreperowałyby budżet kraju. Według tamtejszego ustawodawstwa Keizer ma prawo do 25 procent, jeśli skarb zostanie znaleziony, a państwo chilijskie do 75 procent jego wartości.
Holender poszukuje jednego z największych skarbów w historii ludzkości.
Srebrna flota Hiszpanii
Poszukiwany skarb mógłby bez przeszkód być nowym celem przygód firmowego archeologa. Keizer ponad 20 lat szuka bowiem hiszpańskiego galeonu Nuestra Señora de Montecarmelo. Jednostka ta należała do „Hiszpańskiej Srebrnej Floty”, która w 1715 roku miała przewozić 800 ton dublonów, czyli monet wykonanych ze szczerego złota. Oprócz tego na statku miał się znajdować setki kilogramów ozdób, biżuterii i wszelakich kamieni szlachetnych. Według legendy żaglowce te wpadły w ręce Brytyjczyków podczas wojny między Anglią a Hiszpanią. Skarb nie poszedł jednak na dno razem z okrętami, a został ukryty przez Lorda Anson’a na wyspie Robinsona Crusoe. Sam brytyjski admirał miał pod koniec swojego życia, w 1761 nakazać, zabranie złota przez jeden z angielskich okrętów, ale ten na skutek wagi złota i uszkodzeń jakich doznał podczas sztormu ,musiał powrócić na wyspę. Od tego czasu złoto nadal czeka na znalazcę.
Poszukiwania
Jak wspominaliśmy, Keizer poszukuje skarbu od 1998 roku. Dzięki wertowaniu dzienników okrętowych i korespondencji admirała, archeolog stwierdził, że złoto musi być na wyspie Robinsona. Mężczyzna zaczął więc prowadzić badania na własną rękę. Wykorzystywał roboty, georadary, a nawet promieniowanie gamma. Wszystko doprowadziło do tego, że w 2005 roku Holender stwierdził, iż odnalazł skarb. Potrzebował jednak wszystkich niezbędnych zgód na jego wydobycie. Złoto ma się bowiem znajdować na głębokości 14 metrów, w pobliżu pasma górskiego Cerro Tres Puntas.