Holenderska skarbówka na celowniku terrorystów?

Urzędy skarbowe nie są zbyt lubiane w społeczeństwie, niezależnie od szerokości geograficznej. Nikt bowiem nie lubi, gdy zabiera mu się jego pieniądze. Nie dziwi więc sytuacja, iż pracujący tam ludzie często wyzywani są od bezdusznych urzędników i zła koniecznego. Zwykle kończy się jednak tylko na marudzeniu. Zwykle, bo to, co stało się w piątek w Heerlen, doprowadziło do ewakuacji całego budynku.

Urzędy skarbowe oprócz obsługi przychodzących do nich petentów, wiele spraw załatwia na odległość. Codziennie punkty te otrzymują setki listów z dokumentami, wnioskami czy zażaleniami od decyzji urzędników. Jeden właśnie z takich pozornie nic nieznaczących listów spowodował ewakuację urzędu organów podatkowych w Heerlen i postawienie na równie nogi policji i służb medycznych.

 

Zwykła przesyłka

List ten nie wyróżniał się niczym szczególnym, ot koperta zawierająca zapewne jakieś dokumenty, wysłana na adres urzędu. Otwierający go jednak pracownik bardzo szybko stał się blady jak ściana. Z koperty wysypał się bowiem biały bardzo drobny proszek. To poskutkowało wszczęciem natychmiastowego alarmu.

 

Ewakuacja

Około 100 urzędników znajdujących się w budynku zostało ewakuowanych i przeniesionych do sąsiedniej części kompleksu. W biurze pozostało tylko pięciu pracowników, którzy mieli lub mogli mieć kontakt z feralną pocztą. Każdy z nich jest zamknięty osobno, by zapobiec ewentualnemu rozprzestrzenianiu się tego, co mogło znajdować się w proszku. Pracownikom tym nie pozostało nic innego jak czekać.

 

Testy

Po kilku godzinach na miejsce przybył specjalny zespół CBRN. Są to eksperci do spraw incydentów chemicznych, biologicznych, radiologicznych i jądrowych. Ich zadaniem było zabezpieczenie substancji oraz dokładne przeanalizowanie jej zawartości pod kątem ewentualnego zagrożenia dla zdrowia i życia urzędników, jak i osób postronnych będących wtedy w budynku skarbówki.

 

Broń biologiczna

Istnieje bowiem pewne prawdopodobieństwo, iż proszek znajdujący się w kopercie nie jest tylko i wyłącznie głupim żartem. W pierwszej dekadzie XXI wieku w ten sposób starano się przeprowadzić kilka ataków bronią biologiczną. Wtedy to substancja w kopertach, podobna do mąki, miała w sobie przetrwalniki wąglika i rozsyłana była do wysokich rangą decydentów w Stanach Zjednoczonych. W przypadku Holandii wątpliwe jest by nadawca, jakim najprawdopodobniej jest zwykły obywatel, dysponował wąglikiem lub wirusami czy bakteriami jakiejkolwiek innej choroby w takiej formie, niemniej jednak należy „dmuchać na zimne”. Warto bowiem pamiętać, iż cała sytuacja może nie być tylko głupim żartem, czy próbą zastraszenia z powodu zbyt wysokich kar naliczonych przez skarbówkę, ale aktem terroryzmu przeprowadzonym nowymi dla holenderskich władz metodami.

Prysznic

W piątkowy wieczór pracownicy mający kontakt z nieznaną substancją zostali wypuszczeni do domów. Żaden z nich nie wykazywał bowiem problemów zdrowotnych. Ludzi poddano badaniom oraz wysłano na specjalną odkażająca kąpiel. W tym celu służby przywiozły do urzędu skarbowego specjalne prysznice dekontaminacyjne.
Tajemniczy proszek przez cały piątek badali zaś eksperci w centrali w Bilthoven. Naukowcy w sobotnie przedpołudnie przekazali mediom informacje, iż substancja ta nie stanowiła żadnego zagrożenia dla zdrowia i życie. Był więc to najprawdopodobniej głupi żart. Teraz celem policji jest znalezienie sprawcy tego kosztownego kawału.