Holenderska policja użyła tasera ponad 17000 razy

Cztery koła, trzy koła, co to za różnica

W ciągu pół roku, jakie minęło od wprowadzenia na wyposażenie holenderskiej policji taserów, oficerowie skorzystali z nich w 1730 przypadkach. W znaczniej większości już sama groźba porażenia prądem działała uspakajano na osoby po drugiej stronie broni. Byli jednak też tacy, którzy musieli poczuć dreszcz wysokiego napięcia.

Jak podają policyjne statystyki, oficerowie wyciągnęli w tym roku tasery z kabur 1730 razy. W 1279 przypadkach już samo dobycie urządzenia i słowna groźba jego użycia starczyła, by zatrzymywany się uspokoił i zaczął słuchać komend policji. W pozostałych 451 przypadkach oficer musiał nacisnąć na spust i wyzwolić obezwładniający ładunek energii.

 

Brak obrażeń

Czy postrzeleni doznali obrażeń? Tak każdy z ich miał dwie małe ranki od strzałek wbijających się w ciało. Jest to jednak oczywisty skutek użycia tego typu sprzętu. Jedynie pięć osób doznało poważniejszych obrażeń, wśród których pojawiła się złamana szczęka, zwichnięte ramie lub inne drobne obrażenia głowy. Wszystkie one były jednak efektem nie samego porażenia prądem a działań, które miały miejsce później, najczęściej upadku rażonego. Gdy, np. podejrzany biegł na policjantów z nożem, paraliż powodował, iż nagle stawał się on bezwładny i upadał „plackiem” na ziemię.

 

10 tysięcy oficerów

Paralizatory w formie taserów wprowadzono na wyposażenie policji w styczniu tego roku, po wielu latach próśb oficerów. Do tego momentu z technik ich użycia przeszkolono 10 tysięcy policjantów. Liczba ta będzie jednak systematycznie rosła i coraz więcej mundurowych oprócz pistoletu będzie mieć na kaburę z taserem.

 

Łatanie luki

Taser na wyposażeniu holenderskiej policji ma załatać lukę, na którą wskazywali stróże prawa.
Dysponując bowiem środkami przymusu w postaci pałki czy gazu pieprzowego nie mogli oni bezpiecznie obezwładnić na przykład zdezorientowanej, czy odurzonej narkotykami osoby z nożem. Z drugiej strony, gdy człowiek taki nie atakował policjantów, ani nikogo innego, nie było przesłanek do użycia broni palnej, z którą oczywiście i tak wiązałyby się dodatkowe poważne obrażenia.
W efekcie paralizator pozwala z bezpiecznej odległości dzięki wysokiemu napięciu tymczasowo zablokować mięśnie zatrzymywanego. Ten staje bezwładny, a przez to przestaje być zagrożeniem dla policji lub postronnych.
Broń ta więc ratuje zdrowie i życie. Przepisy bowiem wskazywały, iż gdy nie ma innego wyjścia, policja powinna strzelać z broni palnej do takich osób.

 

Źródło:  Nu.nl