Holender, ukrywający przez wiele miesięcy zwłoki ojca, bez wyroku
52-letni mieszkaniec Helmond został we wtorek uznany za winnego ukrywania ciała swojego zmarłego ojca, przez wiele miesięcy. Sąd za takie działania nie wymierzył mu jednak żadnej kary.
O sprawie informowaliśmy już jakiś czas temu. Mieszkańcy z Nuenen od dłuższego czasu nie mieli kontaktu ze swoim 84-letnim sąsiadem. Mężczyzna nie pojawiał się w sklepie, nie wychodził na podwórko, nie był widywany na spacerach. W jego domu zaś w nocy nie świeciło się światło. Wątpliwości rozwiał jednak szybko syn mężczyzny. 52-latek powiedział, że ojca faktycznie nie ma w domu, ponieważ od pewnego czasu mieszka razem z nim, po to by on mógł się lepiej opiekować coraz starszym tatą. Te wyjaśnienia uspokoiły sąsiadów. Z upływem czasu jednak w okolicy zaczął pojawiać się nieprzyjemny odór, połączony z silną wonią kwiatów. Było to dość dziwne, ale momentem przełomowym był dopiero 29 kwietnia 2018 roku, gdy jedna z przechodzących sąsiadek zobaczyła na wewnętrznej stronie szyby sypialni domu 84-latka, ogromne ilości much. To wzbudziło w niej na tyle duże zaniepokojenie, że postanowiła zadzwonić na policję.
Policjanci, którzy weszli do mieszkania, dokonali w nim makabrycznego znaleziska.
Mężczyzna ukrywał ciało zmarłego ojca przez wiele tygodni, a wyrokiem sądu odejdzie wolny.
Proces
Podczas procesu mężczyzna zeznał, iż znalazł ciało martwego ojca w połowie lutego. Wtedy też przykrył je na łóżku kocem i ubraniami. Następnie zasłonił firanki. Wraz z czasem i rozpoczęciem się procesów gnilnych, mężczyzna odwiedzał dom tylko po to, by wymieniać w nim odświeżacze powietrza. Wszystko pewnie by się udało, gdyby nie setki much rozwijających się na gnijącym ciele.
Rozkład zwłok nie pozwolił prokuraturze na zbadanie przyczyny zgonu, dlatego też oskarżyciel zarzucić mężczyźnie tylko ukrycie zwłok i zażądał kary miesięcznego pozbawienia wolności.
Wyrok sądu
Sąd postanowił jednak inaczej. Holenderski wymiar sprawiedliwości wziął pod uwagę skruchę i wstyd za swoje czyny mężczyzny oraz to, iż przez praktycznie całe swoje życie był uzależniony finansowo od ojca. To zaś wraz z problemami psychicznymi oskarżonego i jego samotniczym trybem życia, poskutkowało tym, że pomimo tak makabrycznych czynów, sąd odstąpił od wymierzenia jakiejkolwiek kary, włączając w to grzywnę, czy TBS.
Działanie to może wydawać się nielogiczne. Zwłaszcza dla Polaków, którzy przywykli do polskiego surowego wymiaru kar. Niemniej holenderski sąd ogłaszając wyrok w środę, 16 kwietnia 2019 roku, stwierdził, iż przy obecnym stanie kondycji psychofizycznej oskarżonego pozbawienie wolności, jest wysoce niewskazane. Ponadto od czasu wylewu i utraty emerytury ojca, oskarżony uczęszcza na zajęcia z terapeutami w schronisku socjalnym. To zaś ma na niego o wiele większy i lepszy wpływ niż zamknięcie w więzieniu. Mężczyzna, chodząc na zajęcia, coraz bardziej się otwiera. Zdobywa nowe przyjaźnie. To zaś pozytywnie odbiło się na stabilności jego pracy, a co za tym idzie samodzielności w zakresie mieszkalnictwa i utrzymania. Kara więzienia, zdaniem sądu, w tym wypadku nie tylko przerwałaby proces uspołeczniania, ale również doprowadziłaby do zaprzepaszczenia odniesionych już postępów.