Holandia wyłącza wiatraki, by ratować paki
Przeciwnicy farm wiatrowych bardzo często wskazują, iż nie chcą wiatraków, ponieważ te stanowią zagrożenie dla ptaków. Jest to po części prawda, ale łatwo temu przeciwdziałać. Tej jesieni farmy wiatrowe w pobliżu Borssele nad Morzem Północnym zostały trzykrotnie wyłączone, właśnie po to, by pozwolić na bezpieczną migrację ptaków.
Działania przeprowadzone nad Morzem Północnym, które miały pozwolić na bezpieczne przeloty dużych grup ptaków obok turbin wiatrowych, są pierwszym tego typu działaniem w historii. Wiele wskazuje jednak na to, iż podobne akcje staną się coroczną rutyną. Wszystko dla dobra środowiska i zwierząt.
Na trasie
Królestwo Niderlandów znajduje się na szlaku migracji wielu gatunków ptaków, które przelatują nad Morzem Północnym, by uciec przez niskimi temperaturami. Na trasie tego przelotu znajdują się zaś ogromne farmy wiatrowe stojące w wodach przybrzeżnych Holandii. Ta lokalizacja od lat martwiła ekologów. Ci z jednej strony cieszyli się, iż wiatraki wytwarzają zieloną energię, z drugiej wskazywali, iż ich ogromne łopaty są zagrożeniem dla ptaków.
Jak wskazują ornitolodzy duży ptak uderzony łopatą, może skończyć z połamanym skrzydłem, co na wodzie daleko od lądu i źródła pokarmu, na tygodnie przed mrozami oznacza śmierć. W przypadku zaś mniejszych ptaków uderzenie ostrzem łopaty zwykle oznacza natychmiastowy zgon. Szacuje się, iż turbiny wiatrowe zabijają w ciągu roku około 50 tysięcy ptaków. Raporty te jednak nie są zbyt dokładne. Trudno bowiem powiedzieć do ilu ofiar przyczyniają się farmy na morzu.
Działania władz
By przynajmniej w pewnym stopniu ograniczyć tę liczbę, władze w Hadze postanowiły działać. Rząd stworzył specjalną procedurę pozwalającą na wyłączanie farm wiatrowych. Całe to działanie opiera się na modelu migracji przygotowanym przez Uniwersytet w Amsterdamie, a także obserwacje ekspertów. Dzięki temu, gdy zbliżają się duże fale przelotów rząd może zwrócić się do właścicieli elektrowni z prośbą o ich wyłączenie
Wyłączenia
Do takiej sytuacji doszło 8, 16 i 31 października. W tych dniach bowiem nad Morzem Północnym miały przelatywać duże stada ptaków i wtedy też firmy faktycznie wyłączyły turbiny. Jak wskazują dane radarowe, przeloty ptaków miały miejsce w ciągu dwóch dni z podanych trzech terminów. Można więc mówić o sukcesie. Teraz, gdy opublikowano te dane, odchodzący minister klimatu chwali się tym osiągnięciem i liczy, że pomysł podchwycą inni. „Mamy nadzieję dać przykład międzynarodowy, a inne kraje wokół Morza Północnego pójdą w nasze ślady” – powiedział Rob Jetten dziennikarzom nu.nl
Źródło: Nu.nl