Heineken pod lupą prokuratury, chodzi o sprzedaż piwa
Heineken, piwny symbol Królestwa Niderlandów, ma problemy z prawem. Prokuratura rozpoczęła śledztwo w sprawie browaru. Jaki jest powód dochodzenia? Chodzi o puszki wykorzystywane w produkcji. Piwowar miał używać starych puszek bez kaucji, gdy nie było to już dozwolone przepisami.
Jakiś czas temu pisaliśmy o pewnym pomysłowym Holendrze, który naklejał na puszki bez kaucji kody kreskowe i oznaczenia, że na opakowaniach tych została naliczona kaucja, a następnie oddawał je w automatach, by zarobić kilkadziesiąt centów. Heineken podejrzany jest zaś o dokładnie coś innego. W sytuacji, w której firmy miały obowiązek używania puszek z wliczoną kaucją, browar wlewał złocisty napój do starych opakowań, na których nie było stosownych oznaczeń.
1 kwietnia
Pierwszego kwietnia w Holandii weszły w życie przepisy wprowadzające kaucję na napoje sprzedawane w puszkach. Od tej daty producenci napojów nie mogli już sprzedawać swoich towarów w starych opakowaniach, bez logo kaucji. Napoje te jednak mogły sprzedawać jeszcze sklepy, jeśli miały je na swoich magazynach, mieli na to trzy miesiące.
„Ekologiczni”
Heineken jednak zignorował te przepisy. Browar powołał się na to, iż istnieje trzymiesięczny okres przejściowy i nadal sprzedawali piwo w puszkach bez oznaczenia kaucji. Jak wskazali piwowarzy, zrobili to, bo nie chcieli marnować starych puszek i piwa, które zostało już do nich rozlane.
Błędne myślenie
Inspektorat Środowiska i Transportu stwierdził jednak, iż Heineken się myli. Nie ma żadnego okresu przejściowego dla puszek jeśli chodzi o producenta. W efekcie Inspektorat nałożył na piwowarów nakaz zapłaty kary grzywny w wysokości 1 miliona euro.
Nie płacą
Browar jednak kary nie zapłacił, powołując się znów na okres przejściowy. W efekcie w sprawę włączyli się ekolodzy z Recycling Netwerk Benelux. Złożyli oni oficjalne zgłoszenie wobec piwowarów z czerwoną gwiazdą w logo. Prokuratura po wstępnym rozpoznaniu sprawy zdecydowała się wszcząć śledztwo w sprawie browaru. Organy ścigania nie chcą jednak przekazywać żadnych informacji na temat sprawy. Nie ma się jednak czemu dziwić. Dochodzenie dotyczy biznesu wartego miliardy euro. Prawnicy więc wolą zachować maksymalna ostrożność. Nie wiadomo więc nawet kiedy skończy się dochodzenie, nie mówiąc o tym kiedy i czy w ogóle sprawa trafi do sądu.
Źródło: AD.nl