Głupota jest zaraźliwa – problemy na lotnisku
Nowa moda, a może po prostu turyści wzajemnie zarażają się głupotą i zamiast brać dobry przykład z innych współpasażerów, czerpią wzorce z czarnych owiec. O czym mówimy? Kilka dni temu informowaliśmy Państwa o 18-latku, który zamiast wylecieć z Rotterdamu do Chorwaci, trafił do aresztu, ponieważ rozesłał współpasażerom zdjęcia rozbitego samolotu. Dokładnie to samo zrobił, aresztowany na lotnisku Schiphol w sobotę wieczorem, Holender.
Tym razem z usługi AirDrop znajdującej się w telefonach Apple skorzystał mężczyzna chcący przynajmniej w teorii lecieć do Dubaju. Czemu w teorii? Ponieważ w praktyce jego działanie było kalką tego, co zrobił 18-latek. Wysłane przez niego zdjęcia wzbudziły niepokój wśród pasażerów. Ci zaś dali znać obsłudze kabinowej. Ta przekazała informację pilotom, którzy podobnie jak koledzy po fachu z Rotterdamu, postanowił powiadomić Royal Netherlands Marechaussee. W efekcie po kilku chwilach dowcipniś został wyprowadzony z samolotu.
Wszystko skończyło się tym, iż z małym opóźnieniem samolot wzbił się w powietrze. Już bez żartownisia na pokładzie bezpiecznie dotarł do Zjednoczonych Emiratów Arabskich.
Podwójna głupota
Dlaczego napisaliśmy, iż mężczyzna w teorii chciał lecieć do Dubaju? Gdy bowiem wprowadzał w życie swój żart, było już wiadomo, jak skończył wspomniany wcześniej 18-latek. Przeciwko chłopakowi obecnie toczy się prokuratorskie śledztwo, które może oznaczać dla niego zarzuty karne dotyczące wprowadzenia paniki na pokładzie. Zanim jednak sprawa zdążyła trafić do sądu, linia lotnicza, którą leciał – Transavia nałożyła na niego zakaz wejścia na pokład jej maszyn przez najbliższe 5 lat.
Wydaje się więc bardzo prawdopodobne, iż i w tym wypadku linie lotnicze postąpią podobnie. Jeśli zaś chodzi o ściganie mężczyzny to na chwilę obecną holenderka żandarmeria i prokuratura, prowadząc śledztwo w tej sprawie, zastanawiają się, jak duże zagrożenie mógł spowodować mężczyzna i jak dużą panikę zasiał wśród współpasażerów wybierających się do Dubaju.
Wiele w tym wypadku zależy od samych pasażerów i ich zeznań. Jeśli poczuli się zaniepokojeni, przestraszeni, Holender może faktycznie usłyszeć dość wysoki wyrok. Żandarmeria bowiem kolejny raz podkreśla, iż to, co zrobili mężczyźni na pokładach lotów startujących z Schiphol i Rotterdamu to nie są żarty.
Źródło: Nu.nl