Gest Holenderki wywołuje oburzenie w Polsce
29-letnia obywatelka Królestwa Niderlandów została aresztowana w niedzielę na terytorium Rzeczypospolitej. Kobieta wraz ze swoim mężem przybyła do Polski zwiedzać kraj. Jednym z punktów wycieczki był były nazistowski obóz zagłady Auschwitz-Birkenau. Podczas wizyty w nim sytuacja obcokrajowców jednak bardzo mocno się skomplikowała.
Jak przekazało TVN24 biuro prasowe małopolskiej policji, jej funkcjonariusze zostali wezwani w niedzielę do Muzeum Auschwitz. Wszystko z racji zatrzymania przez straż muzealną 29-letniej obywatelki Holandii. Kobieta miała stanąć przed bramą obozu i wykonać gest nazistowskiego pozdrowienia. „Hajlującą” żonę miał na fotografii uwiecznić jej o rok starszy maż. Działanie to nie umknęło jednak uwadze ochrony obiektu. Ta momentalnie zatrzymała parę i wezwała policję. Funkcjonariusze policji otrzymali wezwanie kilka minut przed godziną 13. Po przyjeździe na miejsce zabrali obcokrajowców, którzy trafili do izby zatrzymań komendy w Oświęcimiu. Tam również oboje zostali przesłuchani. Kobieta w charakterze podejrzanego, jej mąż złożył zeznania jako świadek.
Prokuratura
W momencie przejęcia pary przez policję sprawą zajęła się również Prokuratura Rejonowa w Oświęcimiu. Wszystko dlatego, iż wedle polskiego prawa publiczne propagowanie faszyzmu jest karalne. Za tego typu działania grozi odpowiedzialność karna w wysokości nawet dwóch lat pozbawienia wolności. Prokuratorskie śledztwo w tej sprawie, z racji na niezbity materiał dowodowy, było wyjątkowo krótkie. Już późnym popołudniem oskarżyciel zdecydował się nałożyć na kobietę karę grzywny. 29-latka natychmiast się na nią zgodziła. Co zamknęło całą sprawę już na tym etapie i nie trafi ona do sądu. Jak przyznaje Holenderka to, co zrobiła, to był wyjątkowo głupi i niesmaczny żart, bierze więc za niego pełną odpowiedzialność.
Świat nie rozumie
Były obóz koncentracyjny pod Krakowem to ogromny pomnik martyrologii dla Polaków i Żydów. Wiele bowiem polskich i izraelskich rodzin straciło w nim swoich rodziców, dziadków czy pradziadków. W efekcie miejsce to stanowi dla nas ziemię uświęconą krwią. Dla zagranicznych turystów jest to zaś atrakcja jak każda inna. Zwłaszcza ludzie młodzi podchodzą do zwiedzania tego obiektu nie jak do miejsca kaźni, tylko jak zwykłego drugowojennego muzeum. W efekcie takie gesty, jak ten wykonany przez Holenderkę, co jakiś czas się zdarzają. Dość głośny, analogiczny incydent miał miejsce w 2013 roku. Wtedy to przy bramie do obozu salut wykonało dwóch tureckich studentów. Sąd skazał ich na pół roku więzienia w zawieszeniu na trzy lata i wysoką karę grzywny.
źródło: Tvn24.pl