Frikandele jako dowód rzeczowy

To on ukradł dzieła Andy’ego Warhola?

Policji czasem zdarza się łapać przestępców na gorącym uczynku. Tak też było w przypadku włamania w Etten-Leur, w Brabancji. Działania rabusia zaskoczyły jednak oficerów. Ten bowiem nie przeszukiwał mieszkania, a w kuchni piekł frikandele. Czyżby przestępca czuł się tak pewny siebie, a może jak mówi popularna reklama, głodny nie był sobą?

W nocy z 31 lipca na 1 sierpnia policja otrzymała zgłoszenia o włamaniu do domu w Etten-Leur, w Brabancji. Świadkowie wskazywali na to, iż przy jednym z okolicznych domów kręci się podejrzany jegomość, który najprawdopodobniej próbuje dostać się do środka. Oficer dyżurny przyjął więc zgłoszenie i wysłał jeden z dostępnych patroli pod wskazany adres, nie wiedząc o tym, iż w ten sposób da policjantom doskonałą anegdotę do opowiadania do końca życia.

 

Na gorącym uczynku

Gdy policjanci dotarli pod wskazany adres, mężczyzny nie było na podwórku. Drzwi były otwarte, co wskazywało na to, że dostał się już do środka. Mundurowi postanowi więc wejść do budynku. Chcieli złapać rabusia na gorącym uczynku, co znacznie ułatwiłoby zadanie prokuraturze i wymiarowi sprawiedliwości.

 

W kuchni

Złodzieja nie było jednak w salonie, czy w sypialni. Dziwne, niepokojące dźwięki dochodziły z kuchni? Czyżby włamywacz kradł zastawę stołową? Gdy policjanci weszli do pomieszczenia, stanęli ze zdumienia. Zastali bowiem przestępcę. Ten jednak nie przekopywał szafek w poszukiwaniu srebrnych łyżeczek, a krzątał się przy frytkownicy, bynajmniej jednak nie po to, by ją ukraść.

 

Kolacja

Złodziej musiał chwilę wcześniej wlać do frytkownicy olej, bo gdy mundurowi weszli do kuchni właśnie wkładał do niego frikandele. „Musiał być bardzo głodny” stwierdził jeden z interweniujących policjantów, dodając, że „Szybko tego nie zapomni, bo to naprawdę wyjątkowe”.

 

Na głodnego

Po tym jak patrol nakrył złodzieja, ten nie uciekał, poddał się i został zabrany na komendę na głodnego. Policjanci nie dali mu bowiem zjeść jego „łupu”. Co gorsza, sami zabrali frikandele, dlaczego? Jak dziwnie by to nie zabrzmiało, przekąska ta stała się dowodem w sprawie. Musiała zostać więc zabezpieczona i zabrana na komendę. Jeśli pojechała razem ze złodziejem tym samym radiowozem, to musiała być dla niego dodatkowa kara. Zapach jedzenia musiał zapewne roznosić się w całym radiowozie.

 

 

Źródło:  AD.nl