Ewakuacja budynku IND w Ter Apel

Polka poszukiwana za współudział w rabunku 59-latka

W środę rano służby bezpieczeństwa zdecydowały się ewakuować budynek Urzędu Imigracji i Naturalizacji (IND)w Ter Apel. Wszystko dlatego, iż w pomieszczeniu gdzie segregowana jest poczta, znaleziono list, w którym znajdował się proszek. Tak przynajmniej wskazywały pierwsze doniesienia. Ludzie mogli wrócić do budynku dopiero po paru godzinach. Pytana zaś o całą sprawę policja nie potwierdziła jeszcze oficjalnie, iż faktycznie do IND dotarł list mogący zawierać potencjalnie niebezpieczną substancję.

Ewakuacja

W środę rano kilkadziesiąt osób musiało zostać ewakuowanych z budynku IND, w którym to urzędnicy prowadzą rozmowy z cudzoziemcami, chcącymi ubiegać się o azyl w Królestwie Niderlandów. Co ważne, mimo iż wydarzenia te miały miejsce w Ter Apel, to ewakuacja ta nie dotyczyła budynków, w których przebywają uchodźcy, którymi zawiaduje COA, a jedynie gmachu urzędowego. Oznacza to, iż służby poprosiły o wyjście nie tysiące ludzi, a kilkadziesiąt osób. Ile dokładnie? Tego policja nie podała.

 

Przyczyna

Dlaczego doszło jednak do tej ewakuacji, dlaczego na miejscu pojawiło się pogotowie, straż pożarna i policja? Z racji tego, iż na miejsce wezwano ekspertów do spraw skażeń i substancji niebezpiecznych, powiązano te wydarzenia z zagrożeniem chemicznym lub biologicznym. Pojawiła się informacja o tym, iż do urzędu dotarła koperta zawierająca jakiś proszek. Co to mogło być? Swego czasu w ten sposób rozsyłany był wąglik. Biorąc zaś pod uwagę czym zajmuje się IND, jego pracownicy przeprowadzający pierwszą rozmowę dotyczącą możliwego pozwolenia na pobyt i azylu, mogli stać się celem ataku zarówno przeciwników przyjmowania azylantów, jak i tych, którym ów wniosek o azyl odrzucono.

List

Nieoficjalnie mówi się, iż list, w którym znajdowała się potencjalna substancja, znaleziono podczas segregowania poczty w jednym z pomieszczeń budynku IND. Gdy pracownicy zobaczyli, że w kopercie był nie tylko papier, wezwali służby ratunkowe. Policja jednak oficjalnie nie potwierdziła tego znaleziska. Sprawa ta jest, jak wskazał rzecznik służb, nadal badana. Przekazano jednak, iż po paru godzinach budynek został ponownie otwarty, a urzędnicy wznowili działalność. To zaś pozwala sądzić, iż wszystko to było bardzo nieśmiesznym żartem.

 

Źródło:  AD.nl