Zawody i etaty „zombie” w Holandii. Czy Polacy należą do nieumarłych?

pracownicy zombie

W najbliższych latach w Królestwie Niderlandów ma zniknąć blisko 400 000 miejsc pracy. Nie będzie to jednak  tylko efekt kryzysu ekonomicznego spowodowanego pojawieniem się koronawirusa, ale także rozwoju technologii. W ciągu najbliższych 4 lat to maszyny mają odebrać pracę ludziom i sprawić, iż ci będą musieli się przebranżowić.

Cyfryzacja i rozwój między innymi robotyki ma doprowadzić do tego, iż w ciągu najbliższych 48 miesięcy w Holandii zniknie 400 000 miejsc pracy. Maszyny mają zastąpić człowieka na stanowiskach kasjerów, sprzedawców, pracowników gastronomii, recepcjonistów czy nawet magazynierów.  Jak wskazują analitycy z firmy konsultingowej PwC, działającej w obszarze między innymi nowych technologii, o pracę muszą martwić się najbardziej „pracownicy zombie”.

 

Zombie?

Pracownicy zombie to bynajmniej nie (tylko), skacowani po weekendzie polscy pracownicy migrujący. Określenie to dotyczy wszystkich tych zawodów, w których ludzie wykonują bezmyślne, bezrefleksyjne, powtarzalne czynności. Doskonałym przykładem może być tutaj właśnie kasjerka, która przez 8 godzin dziennie tylko skanuje towary na kasie*.  Już teraz w wielu sklepach można spotkać kasy bezobsługowe, a w Holandii powstają już pierwsze sklepy, w których personel odpowiada tylko za wykładanie towaru na regały.  Inny przykładem są pracownicy magazynu, którzy skanują kody, odbierają towar i przewożą go w inne miejsce.

 

Zombie po raz drugi

To jednak tylko jeden sposób rozumienia tego zagadnienia. PwC wskazuje również na drugi. Na to, iż te miejsca pracy obecnie już nie istnieją, są niejako martwe. Jedynym co utrzymuje ich „przy życiu”, są rządowe dotacje związane z COVID-19, które pozwalają na opłacanie takich pracowników. Gdy ich zabraknie, ludzie ci momentalnie stracą pracę.

Czy Polacy mają powody do obaw?

I tak, i nie. W dłuższej perspektywie czasu w branżach tych dojdzie do redukcji. Niemniej jednak nie dojdzie do niej z dnia na dzień. Komputeryzacja magazynów i zastąpienie pracowników z Polski robotami, to kwestia nie tylko lat, ale i milionów euro. Kwot, na które teraz z racji kryzysu po prostu nie stać przedsiębiorców. Jeśli więc nasi rodacy nie pracują jako kelnerzy, czy np. przedstawiciele branży hotelarskiej na razie nie mają się czego obawiać. Za kilka, kilkanaście lat może być jednak ciężej znaleźć pracę w magazynie lub w centrum dystrybucyjnym.

 

Zawody z przyszłością

PwC oprócz „zawodów zombie” wskazuje również na szereg etatów, gdzie na przestrzeni lat wzrośnie zapotrzebowanie na pracowników. Dotyczy to, np. techników, nauczycieli szkół podstawowych, policjantów i strażaków. Biorąc pod uwagę czas trwania zmian, zanikania zawodów, wielu ludzi w ciągu tych kilu ta zdąży się spokojnie przebranżowić.

*Wiemy, że jest to duże uproszenie i kasjerki często wykonują również wiele innych działań. Chodzi tu jednak o pewne uproszczenie, przykład, model.