Epidemia cholery na statku wycieczkowym?

Epidemia cholery na statku wycieczkowym?

Grupa holenderskich turystów, jak i zapewne wszyscy inni na pokładzie wycieczkowca u wybrzeży wschodnioafrykańskiej wyspy Mauritius, zapamiętają swój rejs na lata. Wszystko dlatego, iż część pasażerów zaczęła skarżyć się na problemy żołądkowo-jelitowe co sprawiło, iż statek nie dostał pozwolenia na dokowanie, ponieważ podejrzewano, że na jednostce wybuchła epidemia cholery.

Tułaczka

Wycieczkowiec Norwegian Dawn wyruszył w swój rejs z Kapsztadu w Republice Południowej Afryki, by po kilku dniach dotrzeć na Mauritius.  Planowane na niedzielę cumowanie w porcie jednak nie miało miejsca. Statek rzucił kotwicę na redzie około 5 kilometrów od portu. Władze odmówiły bowiem jednostce możliwości wejścia do portu. Wcześniej to samo zrobili włodarze francuskiej wyspy Reunion. Dlaczego? Wycieczkowiec został objęty kwarantanną.

 

List

W minioną niedzielę wszyscy pasażerowie otrzymali list od przewoźnika. W dokumencie tym tłumaczono im iż miały miejsce „nieprzewidziane okoliczności” i ludzie muszą zostać na pokładzie co najmniej do 27 lutego. Później stało się jasne, iż jeśli badania potwierdzą przypuszczenia lekarzy, kwarantanna na jednostce może zostać przedłużona o kolejne dziesięć dni. Kwarantannę wprowadza się jednak zwykle z powodu choroby. Tak też było i w tym przypadku. U części z około 2200 pasażerów pojawiły się symptomy wskazujące na to, iż mogli oni zachorować na cholerę.

 

Problemy

14 pasażerów i jeden z członków załogi miał bowiem wykazywać wyjątkowo niepokojące objawy, takie jak biegunka i wymioty. Zdecydowano się więc umieścić ich w odizolowanych kajutach, a po konsultacji z władzami wprowadzić kwarantannę, bojąc się cholery. Skąd to podejrzenie? Dlaczego nie uznano, że jest to zwykła niestrawność czy grypa żołądkowa? Dlatego, że statek wypływał z RPA. W kraju tym zaś panuje obecnie epidemia cholery. Postanowiono dmuchać na zimne. Zakażonych więc odizolowano, statek objęto kwarantanną, a ludziom kazano przestrzegać zaleceń higienicznych.

Atmosfera

Jak wskazują między innymi holenderscy turyści, którzy utknęli na jednostce, atmosfera na pokładzie dość mocno się popsuła. Nie ma się zresztą czemu dziwić. Wielu ludzi ma jeszcze w pamięci obrazki sprzed kilku lat, kiedy to COVID na wycieczkowcach potrafił zbierać nawet śmiertelne żniwo. Mimo więc, że na statku nie wprowadzono jakiś drakońskich obostrzeń i większość udogodnień działała jak zwykle, dało się odczuć pewien niepokój.

 

Fałszywy alarm

Na szczęście, bo już w poniedziałek, nadeszła dobra wiadomość dla wszystkich na pokładzie. Owa 15 owszem jest chora, ale jest to zwykłe zatrucie. Ich stan jest dużo lepszy, a badania nie ujawniły cholery. W efekcie Norwegian Dawn mógł wczoraj już wpłynąć do portu, a pasażerowie udać się do domów.

 

Źródło:  Nu.nl
Źródło:  AD.nl