Egzamin i oprogramowanie szpiegujące-studenci idą do sądu
To, że uczniowie i studenci nie chodzą do szkoły i na wykłady nie oznacza, iż się nie uczą. Nauka odbywa się, przynajmniej w teorii, zdalnie. Obecnie zaś coraz większymi krokami zbliża się czas egzaminów i zaliczeń na studiach. Zamiast jednak się uczyć, żacy podają uniwersytet do sądu.
Centralna Rada Studentów (CSR), wszczęła postępowanie przeciw Uniwersytetowi w Amsterdamie. Wszystko z powodu tego, iż uczelnia chciała wykorzystać oprogramowanie do nadzoru żaków podczas egzaminów. Chodzi tu dokładnie o program szpiegujący Proctorio, który zdaniem samorządu, zbytnio ingeruje w prywatność użytkowników komputera.
Proctorio
Proctorio to rodzaj oprogramowania nadzorującego, które miałoby być wykorzystywane podczas egzaminu w czasie sesji letniej. Z powodu koronawirusa zajęcia odbywały się zdalnie, przez internet. Podobną formę miały przybrać również egzaminy. Jak jednak sprawić, by te sprawdzały faktyczną wiedzę żaków, a nie były farsą, podczas której piszący egzamin jest z każdej strony obłożony nawet nie ściągami co dziesiątkami pomocy naukowych w postaci kser i notatek? Tu właśnie wchodzi wspomniane oprogramowanie. Żak miałby pisać egzamin przez internet, odpowiadać na pytania wykładowcy w czasie rzeczywistym.
W tym czasie Proctorio otrzymałby dostęp do mikrofonu i kamery w laptopie. Dzięki czemu urządzenie nagrywałoby obraz nie tylko studenta, ale i jego otoczenia obok, wyłapywałoby również wszystkie ewentualne rozmowy. To jednak nie wszystko system miałby nadzorować i nagrywać to, co się dzieje na pulpicie komputera, a także zapisywać w pamięci wszystkie naciśnięcia klawiszy lub ruchy muszką żaka. Reasumując, oprogramowanie wykrywałoby nie tylko otwarte na pulpicie dodatkowe okna, ale też wyłapywałoby dodatkowe kliknięcia, te niezwiązane z pisanym tekstem, kamera zaś monitorowałaby obszar, czy nie pojawiają się jakieś książki, czy notatki.
W teorii wygląda więc to wszystko bardzo dobrze. W praktyce jednak nie jest już tak różowo.
Zbyt duże możliwości
Stowarzyszenia studenckie wskazują, iż oprogramowanie to zbyt mocno wchodzi w prywatność żaków. Pozwala bowiem wykładowcom zobaczyć, jak żyją poszczególne osoby, co mają w domu, nie mówiąc już o tym, że soft ten daje „belfrom” wgląd do komputera studenta, przez co ci mogą widzieć pliki całkowicie niezwiązane z egzaminem, czy edukacją. Mikrofon może zaś wyłapywać prywatne rozmowy osób trzecich, które nie mają np. nic wspólnego z egzaminem. Mówiąc krótko, jest to nadmierna inwigilacja.
Do sądu
W zaistniałej sytuacji CSR zgłosił sprawę do sądu, by ten wyrokiem zakazał korzystania z tej formy oprogramowania szpiegującego lub przynajmniej sprawił, by nie była ona obligatoryjna i można było zdawać egzamin zdalnie w inny sposób.
Obecna sprawa to nie pierwsze protesty przeciw Proctorio. Już w kwietniu to kontrowersyjne oprogramowanie wzbudziło protesty na Uniwersytecie w Tilburgu. Wtedy petycję mającą na celu wycofanie się z jego wykorzystania podpisało 5000 żaków.