Dziwaczy wypadek z udziałem naszego rodaka w Vaassen

Wypadek polskiego tira i zaginiony kot

Nasz rodak stał się ofiarą jednego z najdziwniejszych wypadków samochodowych ostatnich tygodni. W środowy wieczór w Vaassen doszło bowiem do zderzenia samochodu osobowego z drugim pojazdem zjeżdżającym z lawety. Jak to możliwe? Wszystkiemu winne są „promile za kółkiem”.

To był pracowity wieczór dla naszego 40-letniego rodaka. Mężczyzna jeździł lawetą samochodową. W środę miał dostarczyć jeden z trzech znajdujących się na niej pojazdów do Laan van Fasna w Vaassen. Mężczyzna zaparkował swoim zestawem, rozłożył rampy na ulicy i zajął się rozładunkiem pojazdu. Ostrożnie zjechał z lawety czerwonym Volkswagenem, pilnując, by nie skręcić kół i nie spaść z podjazdu. Następnie wysiadł z samochodu i podszedł schować podjazdy, tak aby móc ruszyć w dalszą drogę.

 

Wypadek

Nie zdążył jednak wykonać tej czynności. Gdy nasz rodak znajdował się obok swojego samochodu w czerwonego VW ze znaczą prędkością uderzył biały samochód osobowy prowadzony przez 61-latka z Voorst. Mężczyzna nawet nie hamował. Siła kolizji była tak duża, iż częściowo wepchnęła Polo znów na przyczepę, sprawiając, iż auto to zwisło z jednej strony oparte przednimi kołami o wyższy kraniec rampy, a z drugiej wisząc na masce auta 61-lataka.
Polak zorientował się, co się dzieje, zrozumiał, iż biały pojazd ani nie zahamuje, ani nie ominie jego zestawu. 40-latek starał się uskoczyć, ale nie zdążył, został uderzony w nogę.

Policja i pogotowie

Na miejscu wypadku już po kilku minutach zjawiła się policja. Przebadała ona kierowcę z Voorst alkomatem. Wynik badania na obecność alkoholu w wydychanym powietrzu przekroczył 650 µg/l, co w przybliżeniu odpowiada siedmiu szklankom piwa. W efekcie 61-latek, który nie doznał żadnych obrażeń, został zabrany na komendę. Tam dokładniejsze badanie zaowocowało tym, iż policja zabrała mu prawo jazdy. Człowiek ten oprócz grzywny będzie musiał najpewniej ze swojej polisy opłacić zniszczenia w VW Polo i lawecie, jakich dokonał.
Policja, ani przybyłe na miejsce pogotowie nie mówiło nic o stanie zdrowia 40-latka. Możliwe jednak, iż jeśli w wyniku obrażeń będzie on przez pewien czas niezdolny do pracy to i za to sprawcy przyjdzie zapłacić.

 

Źródło:  AD.nl