Auto w rowie w Boxtel i list od kierowcy

Policjanci z Zoetermeer - obława dla ratowania życia

W czwartkowy wczesny poranek policjanci zainteresowali się samochodem osobowym w Boxtel. Jak zeznali świadkowie, w przydrożnym rowie znajdował się czarny pojazd. Gdy mundurowi przybyli na miejsce faktycznie w rowie znajdował się samochód. W jego wnętrzu było jednak coś, czego nie zauważyli przechodzący świadkowie.

Holenderskie pułapki

Auto trafiające do rowu w Królestwie Niderlandów zawsze jest sygnałem alarmowym dla policji i innych służb ratowniczych. Wiele bowiem takich miejsc pełnych jest wody. Lądujący w nich kierowcy i pasażerowie czasem znajdują się więc w wyjątkowo groźnej pułapce. Gdy bowiem auto pójdzie pod wodę ludzie, którym nie udało się opuścić maszyny na czas, mogą po prostu utonąć.

 

Nic groźnego

Gdy policjanci przybyli na miejsce okazało się, iż w rowie na Kapelweg nie ma wody. Nie było więc ryzyka utonięcia czy hipotermii. W aucie, ani w jego okolicy nie było też nikogo rannego, kto mógł być pasażerem albo kierowcą rozbitego auta. Przy bliższych oględzinach pojazdu mundurowym udało się znaleźć przyklejoną do samochodu kartkę papieru, na której widniał napis: „Nic się nie stało”.

Wypadek

Co więc się wydarzyło? Funkcjonariusze przyjęli najbardziej prawdopodobną tezę. W poniedziałkowy poranek na skutek śliskiej nawierzchni kierujący małym czarnym autkiem na lekkim łuku drogi wpadł do rowu przed przejazdem kolejowym. Z racji tego, iż kierowcy nic się nie stało, ten zdecydował się opuścić auto. Gdzie zniknął? Być może poszedł po pomoc, kogoś, kto będzie w stanie wyciągnąć samochód z powrotem na drogę.

Na koła

To zresztą potwierdziło się chwilę później. Na miejsce przyjechała laweta z dźwigiem, która łatwo postawiła auto na jezdni. Samochód był na tyle w dobrym stanie, by mógł kontynuować podróż. Tak zresztą się stało.
Policja zaś do całej sprawy podchodzi dość humorystycznie. Wskazuje, iż osoba zgłaszająca całe zdarzenie najprawdopodobniej po prostu nie zdążyła się dobrze rozbudzić i nie zauważyła kartki pozostawionej przez kierowcę. Z drugiej jednak strony oficerowie kolejny raz zapewnili, iż wolą 10 razy jechać do fałszywego alarmu niż raz przegapić ważne zgłoszenie.

 

Źródło:  AD.nl