Dziesięcioletnie dziecko tonie w samochodzie

Holender chciał ukraść karetkę pogotowia w Moordrecht

Dziesięcioletnie dziecko tonie w samochodzie osobowym po wypadku drogowym na Lorentzpad, w Barendrecht. Co się stało? To o czym wiele organizacji alarmowało od dekad. Samochód wypad z drogi, trafił do przydrożnego kanału i poszedł na dno.

Do wypadku doszło na Lorentzpad, w Barendrecht. 28-letni kierujący samochodem osobowym około godziny 3 rano w niedzielę stracił panowanie nad pojazdem i wypadł z drogi. Samochód nie zatrzymał się jednak na poboczu, a wpadł do znajdującego się w odległości zaledwie kilku metrów od asfaltu głębokiego, kanału. Na skutek wypadku auto bardzo szybko znalazło się pod wodą. Ze śmiertelnej pułapki udało się wydostać kierowcy i dorosłemu pasażerowi. 10-latek/latka (policja nie podaje płci dziecka), został/a uwięziony/na w samochodzie.

 

Gdyby drogę od kanału oddzielały barierki dziecko by żyło. 

 

Ratunek

Służby ratunkowe otrzymały zgłoszenie o wypadku kilka minut po godzinie trzeciej. To kierowca pojazdu i jego pasażer, którym cudem udało wydostać się z wraku, podnieśli alarm. Na miejsce wypadku natychmiast wysłano służby ratunkowe. Tym udało się wydobyć z maszyny dziecko. Malec był jednak nieprzytomny. Podjęto więc reanimację, którą prowadzono również przez całą drogę do szpitala. Na miejscu jednak lekarze mogli tylko ze smutkiem rozłożyć ręce. Młodej ofierze nie dało się już pomóc. Zmarła.

Aresztowanie

Na chwilę obecną wiadomo, iż prowadzący pojazd mężczyzna nie był ojcem dziecka. Śledczy nie zdradzają, kim był ów człowiek dla ofiary. Nie przekazują również personaliów pasażera, któremu udało się wydostać z pojazdu. Wiadomo jedynie, iż 28-latek ze Spijkenisse został zatrzymany pod zarzutem jazdy pod wpływem substancji odurzających (alkohol lub narkotyki).

Czy faktycznie winne były tylko niedozwolone substancje?

Jeśli kierowca faktycznie był pod wpływem alkoholu i narkotyków to na niego spadnie wina i kara za śmierć dziecka. Holenderscy eksperci, z zakresu ruchu drogowego, wskazują jednak na to, iż gdyby droga była oddzielona od kanału barierkami energochłonnymi, do całej tragedii by nie doszło. Na Lorentzpad nie ma bowiem miejsca na jakąkolwiek pomyłkę. Delikatny uślizg, o który o tej porze roku nie trudno, zwierzę na drodze, czy zwykła przebita opona, mogą spowodować, iż auto zjedzie z drogi i wpadnie do przydrożnego kanału. Ten, może nie jest zbyt szeroki, ale wystarczająco stromy i głęboki, by zalać prawie całe auto wodą i doprowadzić do tragedii.
Władze Holandii wskazują, iż znają problem, który dotyka całego kraju. W wielu miejscach trwają też prace zabezpieczające drogi od cieków wodnych. Idzie to jednak zdecydowanie zbyt wolno, o czym dobitnie świadczy śmierć 10-latka.