Dwóch bezrobotnych na jedno miejsce w Holandii
W czwartek Centralne Biuro Statystyczne przedstawiło nowe dane dotyczące rynku pracy w Królestwie Niderlandów. W skali makro minęły już czasy, w których był to rynek pracownika. Obecnie jedno miejsce pracy przypada na dwóch bezrobotnych.
Jeszcze rok temu wskaźnik ten wyglądał prawie na poziomie jeden do jednego. W drugim kwartale 2019 roku na 100 bezrobotnych przypadało 93 miejsca pracy. Jeśli weźmiemy pod uwagę to, iż w grupie tej znajdowały się osoby, które w praktyce nie chciały podjąć zatrudnienia, to stosunek ten wynosił 1:1. Sytuacja zaczęła się jednak gwałtownie zmieniać. Spadek ilości miejsc pracy rozpoczął się w pierwszych miesiącach tego roku. Gospodarka wyhamowywała z racji tego, co stało się w Chinach. Rynek wolnych miejsc pracy powoli zaczął się kurczyć. Początkowo nieznacznie. W marcu było to bowiem 81 etatów na 100 bezrobotnych.
Coraz mnie etatów dla bezrobotnych
Później sytuacja potoczyła się jeszcze szybciej. Pod koniec drugiego kwartału było już tylko 57 wakatów na 100 pracowników. Pod koniec września liczba ta zatrzymała się zaś na poziomie 51 wolnych miejsc pracy. Sytuacja ta spowodowana jest dwoma czynnikami. Pierwszy z nich to początkowe reakcje na kryzys. Gdy sytuacja ekonomiczna staje się niepewna, wielu przedsiębiorców wycofuje się z inwestycji. Taką inwestycją są zaś zawsze pracownicy. Wiele firm zawiesiło więc rekrutacje i wycofało swoje oferty. Później, gdy koronawirus dotarł do Holandii i władza zdecydowała się na wprowadzenie obostrzeń, zwiększyła się liczba bezrobotnych. Gastronomia, czy branża hotelarska zwalniała pracowników na umowach typu flex, czy na czas określony. Początkowo wielu z nich żyło z oszczędności licząc, iż kryzys szybko minie, ale gdy ten się przeciągał, zarejestrowali się w urzędach. W efekcie wraz ze zmniejszeniem wakatów zwiększyła się liczba poszukujących pracy.
Co więcej, wielu ekonomistów wskazuje, iż sytuacja w najbliższym czasie może się utrzymać. To jest bowiem niezwykle trudny czas dla biznesu. Wiele firm działa i utrzymuje pracowników tylko dzięki rządowym dotacjom.
Odległe światełko w tunelu
Ekonomiści wskazują jednak, iż sytuacja zmieni się na lepszą. Zmiana ta pojawi się jednak dopiero za około dekadę. Czemu tak późno? Specjaliści od rynku pracy wskazują bowiem nie na COVID-19, bo epidemia powinna zakończyć się w przyszłym roku i gospodarka pewnie ruszy, odrabiając straty. Naukowcy zwracają tu uwagę na zmianę strukturalną. Obecnie wiele etatów np. w administracji, szkolnictwie obsadzonych jest przez osoby w wieku około 55 lat. Wszyscy oni we wspomnianej dekadzie przejdą na emeryturę. Ich miejsca będą musieli obsadzić nowi, osoby z niżu demograficznego. To zaś automatycznie spowoduje zwiększenie liczby wakatów w wielu branżach. Dzięki czemu długookresowa perspektywa dotycząca zatrudnienia wcale nie wypada tak źle, jak można by się spodziewać.