Dwaj marynarze zginęli na holenderskim wycieczkowcu
Holenderska Rada ds. Bezpieczeństwa, gościła na naszych łamach między innymi z racji sprawy dotyczącej tragicznej śmierci polskiego pracownika w Lochem. To jednak niejedyne dochodzenie, którym obecnie się zajmują. Innym, wyjątkowo ciekawym, jest śledztwo na pokładzie wycieczkowca De Nieuw Amsterdam. Na jednostce, znajdującej się na Morzu Karaibskim, w dziwnych okolicznościach zginęło dwóch marynarzy.
Na drugą półkulę
Sprawa śmierci dwóch członków załogi jest na tyle specyficzna, iż OVV zdecydowało się wysłać swoich pracowników na drugą półkulę. Agenci wylądowali na Karaibach, niestety jednak nie było im dane odpoczywać. Musieli jak najszybciej dostać się na pokład jednostki należącej do Holland America Line.
Eksplozja
Jak przekazał armator w piątek, gdy statek znajdował się w rejonie Half Moon Cay na Bahamach, coś złego stało się na pokładzie, a konkretniej w maszynowni jednostki. Mówi się, iż w pomieszczeniach tych doszło do eksplozji, która kosztowała życie dwóch członków załogi. Wstępne niepotwierdzone jeszcze informacje wskazują na wyjątkowo smutny koniec marynarzy.
Tragiczna śmierć
Uprzedzamy, opis ten może dla niektórych okazać się nieprzyjemny. Eksplozja w maszynowni nie była zbyt duża. Pracująca tam dwójka przeżyła ją, chociaż być może byłoby dla niej lepiej, gdyby zginęła na miejscu. Wybuch bowiem doprowadził do tego, iż uwolniła się gorąca para. Na nagły wzrost wilgoci zareagowały systemy bezpieczeństwa jednostki. Komputery, by chronić statek, zamknęły grodzie i wentylację w maszynowni. To zaś doprowadziło do tego, iż marynarze udusili się. Jak to możliwe, skoro do pomieszczenia nie wdarła się woda i nie zabrakło powietrza? Para bardzo szybko podniosła temperaturę w pomieszczeniu. Wilgotne, gorące powietrze dostające się do płuc marynarzy doprowadziło do ich poważnego poparzenia. W efekcie te przestały dobrze pracować.
Bez drogi ucieczki
Marynarze próbowali walczyć o życie, próbowali uciec z tej gorącej pułapki. Ich ciała znaleziono przy zamkniętej grodzi. Starali się bowiem się wydostać, otworzyć ją. Niestety. Nie było im to dane. Zginęli, wręcz gotując się na parze. Wszystko to musiało trwać dłuższą chwilę i być niezwykle bolesne. Ludzie ci bowiem raczej do końca pozostali świadomi.
Cisza
Co w tej sprawie mówi OVV? Rada nie zbabrała jeszcze głosu w tej sprawie. Prowadzi dochodzenie. Po jego zakończeniu ma ona przedstawić wnioski. Nie będzie w nich chodziło, kto był winien. Raport ten ma pokazać, co należy zmienić, by podobnych incydentów udało się uniknąć w przyszłości. Na przykład co zrobić, by marynarze potrafili otworzyć gródź lub jak nauczyć komputer odróżnienia zalania lub pożaru od nagłego wybuchu pary.
Źródło: Nu.nl