Drony zamiast ratowników na holenderskich plażach
Wychowani w latach dziewięćdziesiątych na pewno pamiętają serial „Słoneczny patrol”, w którym wysportowani ratownicy i piękne ratowniczki niosły pomoc na plażach. Podobne sceny przez lata można było zobaczyć również w Holandii. Powoli może się to jednak skończyć. Ratownicy coraz bardziej skłaniają się ku technice. Czyżby już niedługo ratownik, zamiast wbiegać do wody będzie łapać pilota drona?
Królewskie Holenderskie Towarzystwo Ratunkowe (KNRM), rozpoczęło testy mające odpowiedzieć na pytanie, czy tonący na niderlandzkich kąpieliskach mogą być skutecznie odnajdywani, a następnie ratowani za pomocą dronów. W mijającym tygodniu odbyła się seria takowych testów na plaży Scheveningen. Jak one wypadły?
Poślizg
Wszystko zaczęło się od alarmu na Strandslag 12, Scheveningen. Jedna z jednostek KNRM, która miała pomagać przy testach i podnosić z wody fałszywych rozbitków musiała w trybie pilnym odpłynąć z miejsca testów. Powód? Prawdziwe wezwanie. Prądy zniosły surfera zbyt daleko w głąb morza, a łódź KNRM, o pieszczotliwej nazwie Kitty była najbliżej. Dopiero po uratowaniu pływaka, po blisko godzinie poślizgu, można było rozpocząć faktyczny test.
Test
Na czym miał polegać ów test? Z motorówki do wody, w odległości około 200 metrów od plaży wskoczyło 2 ratowników. Mieli oni udawać pływaków, których prąd wyniósł za daleko i nie mają sił wrócić. Wtedy jednak pojawił się kolejny drobny problem. Okazało się, iż morze przypomina jezioro. Warunki po prostą są zbyt dobre na taką akcję. Na szczęście w sukurs przyszły potężne silniki jednostki ratowniczej. Jej kilka kółek dookoła „tonących” sprawiło, że może zaczęło falować jak podczas sztormu. W tym momencie z plaży wystartował dron.
Zadaniem maszyny latającej było namierzenie pływaków. Aby to zrobić, dron leciał na wysokości 10 merów i skanował wodę w poszukiwaniu celów. Do namierzenia potrzebujących pomocy oprócz klasycznej kamery miał również kamerę termowizyjną. Maszyna w kilkadziesiąt sekund dotarła do tonących i zawisła nad nimi. Następnie aktorzy zostali wyłowieni z wody, a dron wrócił na plażę.
Sztuczna inteligencja
Testowany dron, za ponad 10 000 euro, oprócz kamer wyposażony jest w zaawansowane algorytmy sztucznej inteligencji. Naukowcy uczyli go jak rozpoznawać tonących i odnajdywać ich w wodzie. Dzięki temu urządzenie to może pracować w 2 zakresach. Oprócz zdalnego sterowania i obserwacji obrazu przez pilota, również procesor analizuje obraz. Dzięki temu komputer może wychwycić to czego człowiek nie zauważył. Ponadto dron może autonomicznie przeszukiwać dany obszar. Gdy zaś znajdzie tonących automatycznie wysyła informacje o położeniu do pobliskich jednostek ratunkowych. Wszystko za sprawą nowych technologii i sieci 5G, które działają na wybrzeżu.
Ratunek z powietrza
Zanim jednak ratunek tonącemu przyjdzie nie z wody a z powietrza minie jeszcze trochę czasu. Ratownicy i naukowcy muszą jeszcze zająć się współdziałaniem drona w sytuacji prawdziwej akcji ratowniczej, w której udział biorą, np. helikoptery i samoloty. Nie można bowiem dopuścić, by doszło do kolizji. Rozpatrywana jest również możliwość zrzutu boi ratowniczej lub małego dmuchanego pontonu, tak by tonący miał się czego złapać, do czasu aż przypłynie pomoc. Maszyny tego typu są bowiem za słabe, by odholować tonącego na brzeg.