Koniec wysokich mandatów w Holandii?
Każdy z nas, kto kiedyś przekroczył prędkość w Królestwie Niderlandów, czy rozmawiał przez telefon bez zestawu głośnomówiącego w samochodzie wie, iż tamtejsza policja jest bardzo skrupulatna, a jej taryfikatory wyjątkowo wysokie. Są jednak tacy, którzy chcą, by to się zmieniło i mandaty były niższe. Za takim rozwiązaniem optuje między innymi... prokuratura.
Tak. Niderlandzka prokuratura chciałaby, aby mandaty za przekroczenie prędkości lub rozmowę telefoniczną podczas jazdy były niższe, niż są obecnie. Ile zdaniem organów ścigania miałaby wynieść ta obniżka? Aż 30%. Skąd ten pomysł i dlaczego akurat wyszła z nim prokuratura? Jej przedstawiciele uważają, iż wysokość kar w krainie tulipanów wzrosła już do tego stopnia, iż niedługo może dojść do sytuacji, w której społeczeństwo przestanie je po prostu akceptować. Dlatego też prokuratura krajowa chce wywrzeć w tej sprawie nacisk na władze.
To nie ma sensu?
Wszystko to może wydawać się dziwne. Dlaczego prokuratura chce, by ludzie płacili niższe mandaty? Stanowisko to wydaje się wręcz irracjonalne. Wystarczy zresztą spojrzeć na Polskę, gdzie prokurator generalny zwykle jest za zaostrzeniem wysokość kar obojętnie, czy są to przestępstwa, czy wykroczenia w ruchu drogowym.
To ma bardzo duży sens
Holenderska prokuratura podchodzi jednak do sprawy inaczej. Wskazuje ona, iż może dojść do oporu społeczeństwa, który nie będzie chciał płacić mandatów, uważając je za zbyt wysokie. Czemu? W państwie prawa kara powinna być bowiem adekwatna do przewinienia. W przypadku zaś kodeksu drogowego i taryfikatora mandatów w Holandii dzieje się coś złego. Jak wskazuje prokuratura, pewne wykroczenia drogowe są obecnie karane grzywną taką, jaką można spotkać przy poważnych przestępstwach.
Inwalida
Doskonałym przykładem jest tutaj kwestia parkowaniu na miejscu dla inwalidy. Obecnie za takie wykroczenie drogowe otrzymamy mandat w wysokości 440 euro. To bardzo dużo, tym bardziej jeśli weźmiemy pod uwagę, iż sądy za napaść na kogoś zwykle wystawiają grzywnę w wysokości 400 euro.
Łatwo więc zrozumieć, o co chodzi prokuraturze. O ile jest bowiem gorsze dla społeczeństwa użycie przemocy, pobicie kogoś, niż zaparkowanie na miejscu dla osoby niepełnosprawnej. Pierwsza z tych rzeczy jest przestępstwem ściganym przez prokuraturę i sądy. Drugie czymś, za co może nam wystawić mandat policja lub BOA. Patrząc zaś przez pryzmat samej kary, okazuje się, iż większą zbrodnią jest parkowanie niż pobicie.
30% w dół
Dlatego też prokuratura postuluje obniżenie wysokości mandatów o 30%. Nie chodzi tu jednak o wszystkie wykroczenia drogowe, a np. o przekroczenia prędkości, korzystanie z telefonu podczas jazdy lub właśnie parkowanie na miejscach dla niepełnosprawnych.
Rząd wydaje się jednak tego nie słyszeć. W tym miesiącu planuje bowiem kolejne podniesienie wysokości mandatów, tak by od 1 stycznia 2024 roku były one o około 10% wyższe niż obecnie. 5,7% tej kwoty ma zrekompensować inflacje, pozostała zaś część ma łatać dziurę budżetową.
To drugie zaś to, co czego właśnie obawia się prokuratura. Mandat nie ma być adekwatną karą, a sposobem na łatanie budżetu. Jak więc społeczeństwo ma się z nimi zgadzać i je szanować, skoro widzą, iż są krową, którą władza stara się doić jak tylko może.
Źródło: AD.nl