Dom z niespodzianką w Arnhem

Dom z niespodzianką w Arnhem

To miał być wymarzony dom Erika i jego 23-letniej dziewczyny. Wprowadzili się do Arnhem, do absolutnej perełki zachwalanej przez agenta nieruchomości. Wszystko było wspaniale, do momentu aż para nie odkryła przypadkiem mrocznej tajemnicy skrywanej przez poprzednich właścicieli.

Na swoim

Gdy para zadomowiła się już w budynku, postanowiła poczuć się trochę bardziej na swoim i zabrać się za drobne remonty i udogodnienia. Jednym z pierwszych ich pomysłów było posadzenie trawnika. W ogrodzie bowiem znajdowała się ładna, ale sztuczna trawa. Było to dość dziwne, ale poniekąd zrozumiałe. Wcześniejszy gospodarz zbyt dużo tam nie robił, a sztuczny trawnik nie wymaga podlewania ani koszenia, jest więc dobrą opcją dla leniwych.

 

Znalezisko

Gdy gospodarze zabrali się za zwijanie sztucznej wykładziny, zobaczyli pod nią piasek. Tak słaba ziemia również mogła być powodem, dla którego gospodarz nie wysiał prawdziwej trawy. Szybko jednak okazało się, iż warstwa piasku jest dość cienką, a wbity szpadel uderza w coś, co wydaje głuchy, metaliczny odgłos. Coś tam było zakopane. Po chwili przerzucania piasku parze ukazało się wieko kontenera morskiego. Co on tam robił? Sytuacja wyglądała wyjątkowo dziwnie. Kto mógł zakopać kontener i po co.

Szopa

Dalsze poszukiwania pozwoliły odkryć drabinę prowadzącą pod ziemię. Ta była ukryta w szopie. Właz przykryty grupą płytą MDF był doskonale zamaskowany płytkami i piaskiem. Para pełna obaw zeszła na dół, nie wiedząc czego ma się spodziewać. Tak jak przypuszczali, drabina prowadziła podziemnym przejściem do kontenera. Ten na szczęście okazał się pusty. Co to więc było?

 

Plantacja

Policja, którą poinformowali nowi gospodarze, podejrzewa, iż była to plantacja narkotyków doskonale ukryta i zakonspirowana. Nie można jednak pociągnąć do odpowiedzialności wcześniejszego właściciela, ani rozpocząć śledztwa, ponieważ wewnątrz nie znaleziono absolutnie nic, co mogłoby wskazywać na to, iż była tam prowadzona nielegalna działalność. Oficerowie przekazali jedynie, iż kiedyś znaleźli w budynku małą szkółkę z kilkoma krzaczkami.
Pytany o znalezisko wcześniejszy właściciel stwierdził tylko, iż nie miał o tym pojęcia.

 

Wszystko się układa

Po odkryciu nowi gospodarze zaczęli wszystko pojmować. Początkowo bowiem nie rozumieli, po co w tej okolicy ktoś montował monitoring, ani dlaczego na listwie energetycznej jest więcej bezpieczników, niż być powinno. Teraz to wszystko staje się jasne i oczywiste.
Gospodarze jednak nie za bardzo wiedzą, co mają robić dalej. Nie mają pieniędzy na wyciągnięcie i usunięcie kontenera. Czują się więc oszukani i zmuszeni do życia z tym znaleziskiem na podwórku. Być może jednak z czasem uda się im znaleźć dla niego jakieś zastosowanie.

 

 

Źródło:  Ad.nl