Dobry żart półrocznej odsiadki wart

Bomba zamiast donosu w rękach sąsiada

Mody mężczyzna z Leeuwarden postanowił zrobić psikus służbom bezpieczeństwa w swoim mieście. Żart ten się udał. Jego efekty raczej jednak nie spodobały się 23-letniemu pomysłodawcy. Zgrywus wyrokiem sądu musi spędzić najbliższe pół roku w więzieniu. Za co aż tak wysoki wyrok? Holender w lipcu tego roku wszczął fałszywy alarm jakoby w jednym z budynków samorządowych we Fryzji jest bomba.

Spokojnie to chory człowiek

Podczas procesu obrona starała się umniejszyć rangę czynów swojego klienta. Prawnik oskarżonego stwierdził, iż jego klient powinien, zamiast do więzienia trafić do kliniki zdrowia psychicznego. Instytucja ta bowiem zna już 23-latka i prowadziła jego leczenie, ponieważ ten ma faktyczne pewne zaburzenia natury pscyhiczno-emocjonalej. Sąd jednak nie zgodził się z tym i przyjął linię działania prezentowaną przez prokuratora, która zakładała utemperowanie żartownisia poprzez osadzenie go w zakładzie karnym na sześć miesięcy.

 

Bomba

O co jednak chodziło w całym procesie? O wydarzenia z 13 lipca. Wtedy to o godzinie 11 policja otrzymała anonimowy telefon, podczas którego rozmówca wskazywał, iż w Domu Prowincjonalnym (siedzibie zarządu prowincji), na Tweebaksmarkt wybuchnie bomba na bazie nawozów.

 

Ewakuacja

W efekcie zapadła decyzja o zamknięciu budynku, w którym znajdowało się około 150 osób. Zdecydowano się również ewakuować okoliczne budynki. Wszystko to działo się podczas posiedzenia rady regionu. Wiadomość zaś o możliwym ładunku wybuchowym nie spowodowała wprawdzie paniki wśród władz, ale poważnie wpłynęła na działania urzędników. Ci bowiem musieli zejść do piwnicy-schronu.

 

Duża kartoteka

Po przeszukaniu budynku przez policję stało się jasne, iż wszystko to był tylko głupi żart. Funkcjonariusze jednak na poważnie potraktowali poszukiwała sprawcy. Ten sam, po kilku dniach, zgłosił się na policję. Został aresztowany i od tego czasu przebywa w celi.
Skazany w ubiegłym tygodniu Holender, ma dość pokaźną kartotekę. I nie raz dawał się we znaki policji. Wiele wskazuje na to, iż w styczniu przyszłego roku będzie musiał opuścić więzienną celę, by stawić się na procesie za kradzież sklepową. Możliwe więc, iż posiedzi on dłużej niż owe 6 miesięcy.
Początkowo sądzono, iż mężczyzna mógł mieć coś wspólnego z protestującymi rolnikami, którzy tego feralnego dnia pikietowali przed budynkiem urzędu. Dochodzenie wykazało jednak, iż nie pomagał on w żaden sposób farmerom.

 

Źródło: Nu.nl