Czy Holandię stać, by pozbyć się migrantów?

Czy Holandię stać by pozbyć się migrantów?


Nowy gabinet, w którym prym będzie wiodło PVV, to wielka niewiadoma nie tylko dla Holandii, ale i dziesiątek tysięcy pracowników migrujących. Polacy, Czesi, Węgrzy czy Rumuni ratują niderlandzką gospodarkę, pracując w przemyśle mięsnym, ogrodnictwie, rolnictwie czy obsadzając wakaty w centrach dystrybucyjnych. PVV chciałoby jednak ograniczyć napływ migrantów, w tym tych zarobkowych. Czy jednak Holendrów stać na to?

Wielu ekonomistów nie ma żadnych złudzeń. Jeśli gabinet zamknie, z pobudek ideologicznych, granicę dla pracowników np. z Polski, w krainie tulipanów dojdzie do wojny cenowej o ręce do pracy. To zaś oznacza podwyżki w praktycznie każdej branży. Trudno więc powiedzieć, czy społeczeństwo będzie stać na pomysły władzy.

 

Ekspert ds. handlu detalicznego Michel Kregel w rozmowie z Nu.nl mówi wprost, bez naszych rodaków i innych migrantów ceny w sklepach podskoczą. W Holandii jest zbyt mało pracowników, by obsadzić wszystkie miejsca pracy. Pracodawcy, by ich skusić, by np. gruszki nie gniły na drzewach, będą musieli ich zachęcić wysokością wypłaty. Oferując duże wynagrodzenie, ludzie ci wtedy przyjdą i zbiorą gruszki. Niestety te potem w sklepie będą kilka razy droższe niż teraz. „Jeśli koszty pracy wzrosną, nie będziemy mogli uniknąć płacenia więcej za owoce i warzywa lub za dostarczoną paczkę” – mówi naukowiec, dodając: „Duża część siły roboczej składa się z pracowników migrujących. Jeśli koszt własny wzrośnie z powodu jeszcze większych niedoborów personelu, my, konsumenci, zapłacimy więcej. Już teraz widzimy to w branży cateringowej, ale także w przypadku firm zajmujących się dostawami błyskawicznymi".

800 000

Wedle danych w Holandii pracuje obecnie 800 000 pracowników migrujących, najczęściej z naszej części kontynentu. W ostatnim czasie trwają jednak dyskusje, czy nie zahamować napływu tychże ludzi. Mówi o tym zarówno ustępujący jak i przyszły gabinet. Ten pierwszy wskazuje na kwestie logistyczne. Zbyt szybki wzrost ludności obnaży bowiem jeszcze dotkliwej braki mieszkaniowe, czy problemy z zabezpieczeniem socjalnym i medycznym. Nowy, tworzący się pod kierownictwem PVV stosuje bardziej prawicowe argumenty, wskazując, iż Holandia przestaje być holenderska.

Roboty

Nie da się ukryć, iż im więcej migrantów tym większe ryzyko wyzysku, tym większe problemy ze znalezieniem dla nich dachu nad głową. Kto miałby więc ich zastąpić? Niektórzy wskazują na robotyzację przemysłu. „Korzyści z taniej siły roboczej należą do pracodawcy, a ciężar ponosi społeczeństwo” – mówi ustępujący minister zatrudnienia, sugerując, iż np. w sortowniach migrantów mogłyby zastąpić maszyny.

 

Fałszywa troska

Psycholog konsumencka - Wendy Oude Veldhuis w rozmowie z Nu.nl wskazuje zaś na pewien cynizm. Pyta bowiem kto będzie wykonywał pracę za migrantów, gdy tym każe się opuścić kraj. „Wiele krzyków, ale czy większość w naszym kraju chce na pewno ograniczenia migracji zarobkowej? Ci ludzie wykonują pracę, której nie chcemy lub nie możemy wykonywać” – mówi kobieta, wskazując, iż nawet bezrobotni Holendrzy często nie decydują się podejmować pracy, jaką wykonują migranci. Ludzie ci bowiem brzydzą się pewnych zawodów lub bardziej opłacalne jest dla nich pozostanie na zasiłku.  Dlatego też, jej zdaniem, nie ma praktycznie alternatywy dla gastarbeiterów na większą skalę.

 

Reasumując, można więc powiedzieć, iż Holendrzy mają dwie możliwości: albo pogodzić się z tym, iż jesteśmy im niezbędni, albo spróbować życia bez nas, ale wtedy pytanie, czy kogoś będzie stać by kupić sobie kilogram jabłek, albo bukiet tulipanów w sklepie.

 

 

 

Źródło:  Nu.nl