Czwarta ofiara mordercy zmarłaby na sali rozpraw
Richard H. to morderca. Ma na swoim koncie trzy zabójstwa. Mało brakowało, a do listy swoich ofiar mógłby dopisać jeszcze jedną osobę. Mężczyzna odesłałby na tamten świat bliskiego krewnego jednej z zamordowanych i dokonałby tego na sali rozpraw, przy wszystkich tam zgromadzonych ludziach. Jak to możliwe?
Morderca pojawił się na początku drugiej połowy sierpnia na sali sądowej. Jego proces nie dotyczył jednak samego morderstwa Caludii i jej dwóch córek w 2005 roku. W tej sprawie bowiem wyrok zapadł już dawno temu. Skazany wtedy oprócz kary więzienia usłyszał też nakaz leczenia w klinice TBS. Opisywany tu proces dotyczył zaś właśnie przedłużenia jego pobytu w placówce penitencjarno-leczniczej.
Odsiadka i leczenie
Co więc stało się w sądzie? Oskarżony to były mąż zamordowanej i ojciec dwójki zabitych dzieci. Sąd skazał go na karę 20 lat więzienia i TBS. Mężczyzna trafił więc do celi, a później dzięki możliwości wcześniejszego opuszczenia (warunkowego) więzienia przeniósł się do placówki TBS. Tam zaś miał, jak wskazywali eksperci zachowywać się wzorowo. Postępy w jego przywracaniu do społeczeństwa są tak duże, że zdaniem tamtejszych pracowników i psychologów Richard H. mógłby warunkowo zakończyć leczenie i wyjść na wolność.
Ofiara
Na rozprawie, nie tylko eksperci, ale i sam oskarżony opowiadał, jak przez te dziewiętnaście lat się zmienił. Opowiadał o swojej nowej wymarzonej pracy, o nowym związku, jaki chciałby założyć. Gdy to mówił na sali byli też krewni ofiar. Dla nich to było bardzo trudne. Ludzie ci przybyli na rozprawę, chcąc by ktoś, kto zabił troje niewinnych osób, pozostał w celi do końca życia. Musieli jednak słuchać tego jak w samych superlatywach o skazanym mówią psychologowie. Gdy zaś sam morderca zaczął mówić o swoich wspaniałych planach na przyszłość, o tym jak będzie żył jako przykładny obywatel, emocje sięgnęły zenitu. Matka zamordowanej kobiety i babcia dziewczynek nagle bardzo źle się poczuła.
Pierwsza pomoc
Kobieta zaczęła mieć problemy z sercem. Podejrzewano, iż emocje związane z procesem doprowadziły do zawału. Do szpitala natychmiast wezwano pogotowie. Bano się bowiem, iż mająca już swoje lata kobieta może zostać przypadkiem czwartą ofiarą mordercy. Poszkodowaną zabrano do szpitala na obserwacje. Tam jednak na szczęście okazało się, iż stan seniorki nie jest tak zły, aby wymagał dłuższe hospitalizacji. Została więc przewieziona przez swoja drugą córkę do domu. Ze względu na swoje zdrowie raczej nie będzie już brać udziału w procesie. Ten zaś będzie miał finalną rozprawę 3 września.
Źródło: AD.nl