Czeka nas kolejna liberalizacja obostrzeń koronowych
Sytuacja epidemiologiczna w Królestwie Niderlandów w ostatnim czasie poprawiła się na tyle, że rząd rozważa liberalizację obecnych obostrzeń koronowych. Wśród rozpatrywanych propozycji są między innymi plany wydłużenia czasu działania sektora gastronomicznego i kulturalnego nawet do północy. Co jednak z klubami nocnymi i dyskotekami? Tutaj tez pojawiają się dobre wieści.
Jeśli dane przekazywane przez RIVM nadal będą tak optymistyczne, rząd chciałby wrócić do normalności. W planach gabinetu ma być między innymi usunięcie porady dotyczącej pracy zdalnej. Władze chciałyby również wydłużyć czas, w którym gastronomia i miejsca kultury mogą przyjmować gości. Na horyzoncie pojawia się również zniesienie obowiązkowego dystansu 1,5 metra, czy usunięcia obowiązku działania punktów tylko ze stałymi miejscami (o ile wejściówką będzie przepustka koronowa). Wszystkie te pomysły są obecnie „na stole” i mają być rozważane pod kątem wprowadzenia w połowie lutego. Taką informację podają przynajmniej niderlandzkie media, powołując się na źródła przy rządzie Marka Rutte.
Do północy
Jak owe przepisy miałyby wyglądać w praktyce? Gastronomia mogłaby gościć klientów aż do północy. Zniknęłyby również przepisy dotyczące dystansu społecznego i obowiązkowych stałych miejsc. Zamiast tych obostrzeń wymagany byłby znany już system 3G, czyli przepustka koronowa potwierdzająca szczepienie, przechorowanie lub negatywny wynik testu. Czy to oznacza, iż w końcu w Holandii wróciłyby kluby nocne i ludzie mogliby tańczyć do białego rana? I tak i nie. Jeśli chodzi o tę formę rozrywki i spędzania wolnego czasu rząd skłania się do tego, by wprowadzić ją nie od najbliższej środy, a za dwa tygodnie w systemie 1G. Czyli wejście byłoby dostępne tylko dla ludzi posiadających aktualny, negatywny wynik testu na obecność koronawirusa.
1G
Wspomniane 1G jako alternatywa dla właścicieli klubów nocnych czy organizatorów festiwali jest obecnie negocjowana na linii rząd-organizacje branżowe. Przedsiębiorcy nie mówią nie, zastanawiają się jednak, jak długo miałoby to potrwać i kto musiałby, np. opłacać testy. Rząd miał zaś odpowiedzieć, iż jeśli presja na opiekę zdrowotną spadnie, rozwiązanie to miałoby być przejściowe i skończyć się nawet jeszcze w tym miesiącu lub na początku przyszłego. Mniej ludzi w szpitalach to również przyśpieszone zniesienie dystansu społecznego. A to oznaczałoby nic innego jak znów pełne otwarcie restauracji, sal kinowych czy teatralnych, które mogłyby się zapełnić w 100%.
Ostrożny optymizm
Czy jednak tak się stanie? Władza rozpocznie proces liberalizacji. Rząd od dłuższego czasu mówi o ostrożnym optymizmie. Liczba chorych jest bowiem nadal duża, ale przyjęcia do szpitali stają się coraz rzadsze. Stan przyjętych zaś nie jest tak ciężki jak jeszcze miesiąc, dwa temu. Szalejący więc w Niderlandach Omikron zaczyna nieco przypominać grypę. Nie można jednak zapominać, iż wirus nadal jest niebezpieczny i pojawienie się ewentualnej, kolejnej odmiany może dosłownie wywrócić całą sytuację do góry nogami.
źródło: Ad.nl