Coraz więcej problemów z gazem rozweselającym
Gaz rozweselający to swoisty modny fenomen w Holandii. Od paru lat jego zażywanie staje się coraz bardziej popularne. Z racji tego, iż nie jest to narkotyk, sięgają po niego już nawet nastolatkowie. Niestety badania pokazują, iż pomimo obiegowych opinii, jego działanie na ludzki organizm nie jest neutralne.
Na przestrzeni lat liczba zgłoszeń dotyczących pogorszenia stanu zdrowia pacjentów inhalujących się gazem rozweselających znacznie wzrosła. W grupie ludzi od 13 lat w górę, którzy wykorzystują ten specyfik, coraz więcej trafia do lekarzy. W 2015 roku służby medyczne odnotowały tylko 13 przypadków pogorszenia stanu zdrowia, w 2018 było ich 54, a w pierwszej połowie 2019 liczba hospitalizowanych wyniosła już 67 osób.
Nie ilość a czas
Narodowe Centrum Informacji o Truciznach (NVIC) zwraca uwagę na bardzo ciekawy fakt. Większość kojarzy gaz rozweselający z imprezami, festiwalami. To zaś oznacza, że w obiegowej opinii ludzie potrzebujący pomocy lekarskiej to tacy, którzy pomieszali gaz z alkoholem i innymi używkami. Eksperci wskazują jednak, iż największe problemy z tym specyfikiem mają osoby, które się niejako od niego uzależniły. NVIC wskazuje tu na grupę, która przez długi czas inhalowała się gazem, nierzadko zużywając jego ogromne ilości w ciągu jednego dnia, poprawiając sobie w ten sposób samopoczucie.
Ludzie ci najczęściej zgłaszali się do lekarzy, uskarżając się na bóle i zawroty głowy, nudności czy bóle w klatce piersiowej. Ponadto u niektórych pacjentów pojawiały się problemy z percepcją spowodowane zaburzeniem widzenia i uczuciem lęku oraz ogólnego skołowania. Pojawiało się również drętwienie nóg oraz ramion. Takie problemy neurologiczne pojawiające się na skutek braku niezbędnej do prawidłowego działania organizmu witaminy B12. Występowały one najczęściej u „nałogowców” lub u ludzi, którzy przyjęli jednorazowo ekstremalne ilości gazu wynoszące nawet i 50 baloników.
Gaz nie staje się bardziej trujący?
NVIC w swoich analizach nie wskazuje na to, iż jakość gazu popsuła się w ostatnim czasie. Powodem coraz większej ilości skarg na swoje zdrowie jest efekt skali. Gaz z roku na rok staje się coraz bardziej popularny i coraz bardziej dostępny. W niektórych środowiskach, zwłaszcza wśród najmłodszych użytkowników, wypiera on powoli nawet marihuanę. Rosnąca ilość inhalujących się przekłada się na coraz więcej wizyt u lekarza spowodowanych użyciem tego gazu.
Wszystko to powoduje, że w obawie o zdrowie swoich mieszkańców więcej miast zastanawia się nad wprowadzeniem zakazu sprzedaży tego stymulanta podczas imprez i festiwali odbywających się na terenie gmin.