Co trzeci pracownik ledwo wiąże koniec z końcem

Ponad 30% pracowników tymczasowych w Niderlandach musi pracować więcej niż na jeden etat, by móc żyć od pierwszego do pierwszego. Blisko zaś połowa, z 275 tysięcy pracowników, zatrudnionych na umowę, na czas określony boryka się nie tylko z niepewnością o dalsze zatrudnienie, ale o to, czy starczy pieniędzy przynajmniej na skromne życie.

Tak prezentują się wyniki badania przeprowadzonego przez Maurice'a de Honda na grupie sześciuset pracowników tymczasowych. Ankieta ta, zrealizowana na zlecenie związku zawodowego CNV, wykazała również iż 60% ankietowanych wolałaby otrzymać stałą pracę. Co ciekawe w grupie respondentów dużą część, bo prawie 25% stanowili ludzie pracujący w niepełnym wymiarze godzin, ale z racji na zawartą umowę (na czas określony), będący do dyspozycji pracodawcy co najmniej 40 godzin tygodniowo.

 

Smutne dane

Przewodniczący CNV stwierdza, iż zaprezentowane daną są co najmniej przygnębiające. Pokazują bowiem, jak w Holandii wykorzystywani są pracownicy agencyjni/tymczasowi. 86% z nich wykonuje bowiem w swoich firmach identyczną pracę co pracownicy zatrudnieni tam na stałe. Niestety z racji swoich umów ludzie ci nie mogą cieszyć się takimi samymi przywilejami jak etatowi robotnicy. Sporą część z nich na tego typu umowach pracuje już od ponad dwóch lat, przez cały ten czas żyjąc praktycznie z dnia na dzień, nie wiedząc, czy agencja przedłuży im okres zatrudnienia, czy nie. Nie mówiąc już, o problemach z wzięciem kredytu na dom lub samochód. Najsmutniejsze jest jednak to, iż praktycznie co drugi pracownik nie spodziewa się, by kiedykolwiek miał otrzymać stałą umowę o pracę.

 

Wygoda dla pracodawcy

Taka forma zatrudnienia jest wyjątkowo wygodna dla drugiej strony. Pracodawcy już dawno przestali postrzegać pracowników tymczasowych jako pomoc w sezonie wytężonej pracy. Wielu z nich właśnie na tego typu ludziach opiera swój biznes. Nie chodzi tu jednak tylko o pracowników z Europy Wschodniej, takich jak Polacy czy Węgrzy, ale również samych Holendrów. Praca na czas określony jest bowiem bardzo wygodna dla pracodawcy. Umożliwia ona nie tylko bardziej elastyczny dobór pracowników, ale zapewnia równiej ich większą wydajność. Ludzie na tego typu umowach boją się chorować czy brać urlop. Nie chcą bowiem usłyszeć słów pokroju „jeśli nie przyjdziesz, nie masz już po co tu więcej się pojawiać”.

 

Z tą sytuacją chcą walczyć związki zawodowe. Obecnie bowiem prawodawstwo holenderskie pozwala na brak praktycznie jakiejkolwiek ochrony przed zwolnieniem, czy brakiem wynagrodzenia w przypadku choroby przez okres aż 78 tygodni w umowach na czas określony. Oznacza to, iż pracodawca może nie tylko zwolnić człowieka z dnia na dzień, ale w przypadku jego absencji chorobowej zatrudnić na jego miejsce następnego, by tamtemu po powrocie spokojnie wręczyć wypowiedzenie. CNV chce skrócić ten czas władztwa pracodawcy do zaledwie 26 tygodni.

 

Druga strona

Stowarzyszenia branżowe, reprezentujące agencje pracy, mówią iż CNV demonizuje sytuację i pracodawców. Ich zdaniem, jeśli pracownicy tymczasowi nie są w stanie związać końca z końcem to wynik dobrowolnie podpisanych przez nich umów z niską stawką godzinową i tego, że ludzie ci nie po prostu pracowali w danym miesiącu zbyt mało. Ponadto badanie takie realizowane dla związku zawodowego przeważnie cechuje się stronniczością. Pokazuje pracodawców i pośredników w złym świetle, ponieważ to pozwala poprzeć tezy CNV i tłumaczyć sens działania związku.

Nie sposób jest nie zgodzić się z częścią tych tez, z tym dość małą jak na takie padanie grupą ankietowanych. Nie jest oczywiście jednak tak, iż to pracodawcy i agencja pośrednictwa są całkowicie nieskazitelne. Prawda leży bowiem zawsze gdzieś pośrodku. W tym wypadku zaś wszystko zależy od pracodawcy i agencji, a te jak wiadomo, mają różne podejście do pracownika.