Ciężko ranny Polak na krześle w ogrodzie, w Bunschoten

Ciężko ranny Polak na krześle w ogrodzie, w Westdijk

Lokalna społeczność jest zszokowana, smutna i zdezorientowana po tym co stało się w poniedziałek w Westdijk. Tego dnia na podwórku jednego z domów znaleziono 51-letniego Polaka. Nasz ciężko ranny rodak siedział na krześle ogrodowym. Skąd tam się wziął? Gospodarz domu nie ma pojęcia kim jest ten mężczyzna, jak się dostał do jego ogrodu i co mu się stało.

W poniedziałkowy wieczór mieszkańcy domu przy Westdijk w Bunschoten odnaleźli na swoim podwórku nieproszonego gościa. Ktoś siedział i najprawdopodobniej spał na jednym z ich krzeseł ogrodowych. Gdy jednak podeszli do niego bliżej zobaczyli, iż nie jest to zwykły pijaczek. Mężczyzna nie spał, był nieprzytomny. Gospodarze próbowali go ocucić, ale bez powodzenia. Podejrzewając, iż jego stan zdrowia może zagrażać życiu, wezwali policję i pogotowie.

 

W ostatniej chwili

Gdy medycy przyjechali na miejsce, okazało się, iż mężczyzna był w stanie krytycznym. Gdyby ludzie znaleźli go później, być może nie byłoby dla niego ratunku. Trafił on do szpitala z poważnymi obrażeniami. Skąd jednak wziął się w ogrodzie? Policja rozpoczęła śledztwo, podejrzewając, że 51-letni Polak (dość szybko udało się ustalić tożsamość), nie znalazł się w takim stanie przypadkowo.

 

Nic nie wiedzą

Ogród, w którym znaleziono Polaka, nie jest pełny kwiatów, krzewów i drzew. Jest praktycznie pusty. Stoi tam kilka rowerów, kosze na śmieci i dwa krzesła ogrodowe. Brak zagospodarowania wynika z tego, iż w budynku zameldowani są pracownicy migrujący z Rumunii. Policja początkowo podejrzewała więc, iż mogą oni coś wiedzieć na temat ofiary. Niestety. „On nie pracuje dla naszej agencji. Nie mamy z tym nic wspólnego” – przekazała jedna z mieszkających tam Rumunek. Inni stwierdzili, że byli w pracy, nie wiedzieli więc skąd i od kiedy był tam mężczyzna. Gdy go odnaleźli, natychmiast zadzwonili po służby.

 

Od dłuższego czasu

Podczas kilku dni dochodzenia policja ustaliła, że poszkodowany musiał dość długo siedzieć na krzesełku. Funkcjonariusze trochę dziwią się, iż nikt tego nie zauważył. Podwórko było bowiem dobrze widoczne z chodnika i parkingu. Przechodnie powinni więc zobaczyć człowieka. Z drugiej jednak strony, gdy ludzie wiedzą, iż mieszkają tam pracownicy migrujący, ktoś śpiący w ogrodzie może nie wydawać się dziwny. Migranci nie mają bowiem najlepszej opinii. Ludzie mogli więc, mówiąc myśleć, że mówiąc brutalnie „zachlał”.

Znany

Nieco więcej światła na sprawę rzucił mieszkaniec, którego lokal znajduje się kilka domów dalej. Przekazał on, iż widział już Polaka kilka razy. Wskazywał, iż mógł to być bezdomny, ponieważ czasami spał na ławce w porcie. Czyżby był on więc kloszardem? Policja nie może tego oficjalnie potwierdzić.

 

Problemy

Co jednak się stało? Czy Polak został pobity?  „Nie mamy jeszcze żadnych przesłanek wskazujących na popełnienie przestępstwa, ale nadal bierzemy pod uwagę wszystkie scenariusze” – przekazała lokalna policja, skarżąc się przy okazji na procedury. Oficerowie wskazują bowiem, iż szpital ze względu na prywatność pacjenta nie przekazuje im wiadomości o stanie ofiary. Śledczy nie wiedzą więc w jaką część ciała mężczyzna został ranny i jaka była to rana. „Jesteśmy powiadamiani tylko w przypadku śmierci” – mówi rzecznik prasowy komendy.

 

Nie poddają się

Policja jednak nie zamierza tak zostawić sprawy. Od kilku dni rozmawia z okolicznymi mieszkańcami, sprawdza miejski monitoring. Wszystko po to, by dowiedzieć się jak najwięcej o poszkodowanym, zobaczyć z kim się kontaktował i znaleźć jakiś punkt zaczepienia w tej sprawie. Obecnie bowiem go brak.

 

 

Grafika ilustracyjna. Krzesło, które się na niej znalazło, nie jest tym, na którym znaleziono Polaka.

Źródło: AD.nl