Polska ciężarówka zablokowała przejazd pod wiaduktem w Waalwijk

Kierowca ciężarówki był pijany

Czy kilka centymetrów potrafi zrobić różnicę? Okazuje się, że tak. Przekonał się o tym mężczyzna za kierownicą polskiej ciężarówki i dziesiątki zmotoryzowanych w Waalwijk. Tir bowiem utknął pod wiaduktem, pod autostradą A59 co doprowadziło do dość dużych utrudnień w ruchu. Służby zaś, które przyjechały na miejsce, nie mają złudzeń. Wskazując, iż jest to już kolejny taki przypadek, zamiast w nieuwadze kierowców, widzą winę w problemie natury strukturalnej.

Dzień jak co dzień

Złośliwi mogliby powiedzieć, iż sytuacja z zablokowaniem się polskiej ciężarówki, na Hertog Janstraat w Waalwijkt to dzień jak co dzień. To, co wydarzyło się we wtorkowy poranek, było jednym z wielu podobnych incydentów (co pokazują zdjęcia).

Za wysoki

Jak doszło do zablokowania przejazdu? Tak jak zawsze. Tym razem polski kierowca usiłował przejechać pod wiaduktem. Opcja ta jednak zakończyła się niepowodzeniem. Pojazd był o kilka centymetrów za wysoki, w efekcie przyczepa została uszkodzona w swojej górnej części, blokując się pod przęsłem. Jak zauważył świadek całego incydentu, auto na polskich blachach kontynuowało jazdę nawet po tym jak uderzyło górą w pasek ostrzegawczy. Być może kierowca liczył, iż pas ten jest nico niżej i zmieści się na styk. Niestety…

Dużo za dużo

Początkowo na miejsce przyjechała policja. Oficerowie starali się pomóc pechowemu kierowcy. Liczono, iż zmniejszenie ciśnienia w oponach pozwoli rozwiązać ten problem, zestaw bowiem „siadłby” o kilka centymetrów. Niestety nawet na przysłowiowych flakach tir nadal był zbyt wysoki. W efekcie kierowcy i oficerom nie pozostało nic innego jak sięgnięcie ciężkiego sprzętu służby drogowej, która musiała wyszarpać zablokowany pojazd spod wiaduktu.

Coś jest nie tak

Cała akcja uwalniania tira skończyła się po kilku dobrych godzinach, przez które polskie auto blokowało przejazd. W tym miejscu można by powiedzieć zdarza się. Lokalna społeczność i pomoc drogowa zaczynają się jednak zastanawiać, co z tym miejscem jest nie tak. Tego typu wypadków zdarza się po prostu zbyt dużo i są one zbyt częste, by obwiniać za nie tylko kierowców.
Kto więc jest za to odpowiedzialny? Eksperci wskazują na nawigację GPS, która prowadzi tamtędy ciężarówki (mało kto bowiem używa dedykowanej tirom ze specjalnymi danymi o wysokości przejazdów).
Drugą sprawą jest to, że wiadukt zbudowany jest niemal jak pułapka. Prześwit na całej jego długości nie jest identyczny. Od strony wjazdu z jednej strony jest większy. To zaś sprawia, iż kierowcy tirów powoli próbują się zmieścić. Gdy widzą, iż udało im się bezpiecznie wjechać, liczą, że uda im się też spokojnie wyjechać. Po paru metrach czeka ich jednak smutna niespodzianka.
Sprawę rozwiązałaby modernizacja przejazdu i jego pogłębienie. Na to jednak w najbliższym czasie się nie zanosi.


 

Źródło:  AD.nl