CBR pozwoliło szaleńcowi prowadzić ciężarówkę?

Wiadukt grozy i polska pomoc

Wracamy do sprawy kierowcy tira, który śmiertelnie potrącił policjanta na motocyklu. Oprócz dochodzenia prokuratorskiego w tej sprawie swoje własne śledztwo rozpoczęło CBR, którego pracownicy mieli rzekomo wiedzieć, iż zawodowy kierowca jest niezdolny do pracy, ale przymknęli na to oko. Czyżby więc urzędnicy mieli krew na rękach?

Zabójstwo

Przypomnijmy, na początku lipca, na skrzyżowaniu Eemlandweg i Waalhavenweg w Waalhaven, w Rotterdamie kierowca ciężarówki śmiertelnie potrącił policjanta poruszającego się na motocyklu. Po wypadku mężczyzna pojechał dalej, nie udzielając pomocy funkcjonariuszowi. Został jednak dość szybko zatrzymany przez inny patrol policji w Melissant. 46-letatek trafił do policyjnej izby zatrzymań. Prokuratura wniosła zaś o areszt tymczasowy, ponieważ podejrzewa zabójstwo. Oskarżyciel nie ma jeszcze niezbitych dowodów, ale mówi o silnych przesłankach świadczących o celowym działaniu. Możliwe więc, iż tirowiec usłyszy zarzut zabójstwa z zamiarem ewentualnym.

 

To jednak niejedyne śledztwo związane z Edwin’em M. Sprawę kierowcy bada również CBR, które może być w pewnym stopniu odpowiedzialne za śmierć oficera. Wiele wskazuje bowiem na to, iż instytucja ta powinna już dawno zabrać prawo jazdy kierowcy ciężarówki, ignorowała jednak informacje na jego temat, jakie przekazywała policja. Czyżby zaniedbania były przyczyną tragicznej śmierci oficera?

 

Śmierć na drodze

Zawodowi kierowcy w Holandii, tak samo jak w Polsce, muszą przechodzić stosowne badania psychologiczne, które warunkują możliwość podjęcia pracy. Wszystko dlatego, iż ciężarówki, którymi jeżdżą, mogą okazać się śmiertelnie niebezpiecznym narzędziem na drodze. W rękach osoby niestabilnej emocjonalnie są po prostu bronią, co pokazał np. zamach na jarmark świąteczny w Berlinie kilka lat temu (gdzie użył jej terrorysta).

 

Testy i badania

Badanie te przechodził i przeszedł też 46-latek. Tu jednak zaczyna robić się dość podejrzanie. Okazuje się bowiem, iż policja przed incydentem już trzykrotnie informowała CBR, iż z człowiekiem tym może być coś nie tak.

Po pierwsze okazało się, iż w 2011 roku M. został ukarany grzywną w wysokości 740 euro po tym, jak rok wcześniej użył przemocy wobec dwóch urzędników Inspektoratu ds. Środowiska. Kierowca jednak ukrył tę sprawę podczas badania psychologicznego w Centralnym Biurze Dowodów Prawa Jazdy (CBR), które odbyło się w 2019 roku. Urząd zaś nie sprawdził jego kartoteki pod tym względem.
To przeoczenie można by jeszcze jakoś wyjaśnić. Problem jednak w tym, iż w 2019 roku policja trzykrotnie przekazywała CBR, iż Edwin M. jest w takim stanie psychicznym, że musi zostać zabrany z drogi. Informacje o tym przekazywali funkcjonariusze, którzy w marcu zatrzymywali tirowca. Wskazywali, iż człowiek ten to „chodząca bomba zegarowa” i, że wkrótce może on doprowadzić do tragedii.
Podobny raport do CBR wysłali mundurowi w styczniu, kiedy to kierowca wjechał z ogromną prędkością na punkt kontroli, co stanowiło zagrożenie dla wszystkich tam się znajdujących, a później zaatakował słownie stróżów prawa, iż ci znęcają się nad nim.
Podobne wątpliwości mieli oficerowie z jednego z holenderskich portów, którzy spotkali się z M. podczas załadunku.

Potrącenie policjanta

To jednak nie wszystko. W 2015 roku kierowca tira staranował policjanta na motocyklu. Wtedy to funkcjonariusz na szczęście przeżył, bo ciężarówka przejechała mu "tylko" po ręce. Oficer i prokuratura uważali, że było to działanie celowe. Sąd jednak nie dopatrzył się w tym znamion przestępstwa i uznał to za nieszczęśliwy wypadek. W efekcie Holender został skazany na pracę społeczne. Nie zabrano mu prawa jazdy, ponieważ było ono dla niego środkiem utrzymania.

 

Zakaz zatrzymania

Wszystko to doprowadziło do tego, iż wewnętrzne ustalenia policji od jakiegoś czasu zalecały, aby patrole motocyklowe nie zatrzymywały ciężarówki M. Wszystko dla bezpieczeństwa oficerów. Bano się bowiem, iż może on dopuścić się najgorszego.

 

2020 rok

Incydent z policjantem w 2015 nie był jedynym poważnym wypadkiem z jego udziałem. W 2020 roku potrącił on śmiertelnie rowerzystę. Nie był on jednak ścigany za ten wypadek. Sprawa ta również nie doprowadziła do cofnięcia uprawnień przez CBR.

 

Wewnętrzne śledztwo CBR

Dlatego też CBR rozpoczęło wewnętrzne śledztwo, by uzyskać odpowiedź dotyczącą tego, jak to się stało, iż człowiek ten pomimo tylu uwag i ekscesów na drodze był nadal zawodowym kierowcą. Czy zawinili ludzie, którzy zignorowali informacje od policji, czy może nie sprawdził się system, który nie wyłapał wszystkich tych problemów? Oficjalniej informacji od urzędu jednak na chwilę obecną brak.