Burkowy problem w pociągu
Do 20-minutowego opóźnienia w rozkładzie jazdy pociągów doszło na dworcu głównym w Rotterdamie. Wszystko z powodu niedostosowania się do obecnych przepisów dotyczących zakrywania twarzy w komunikacji publicznej.
Bilet
Kobieta, podróżująca w poniedziałek pociągiem w kierunku Rotterdamu, została poddana rutynowej kontroli biletu. Czynność ta spowodowała jednak spore zamieszanie i kilkudziesięciominutowe opóźnienie pociągu z ponad 200 pasażerami na pokładzie. Kontrolowana miała przy sobie bilet i wszystko było w porządku, gdyby tylko nie jeden problem. W przypadku biletu miesięcznego osoba korzysta z komunikacji miejskiej, musi potwierdzić swoją tożsamość. Chodzi po prostu o to, by na bilet ten podróżował faktyczny jego nabywca, a nie osoby postronne. W działaniu tym nie ma nic dziwnego i spotkać je można praktycznie w całej Europie. Problemem okazało się jednak to, iż kobieta miała na sobie nikab zasłaniający całą twarz. Kontrolerom biletów z NS nic nie dał więc bilet i dowód tożsamości, ponieważ po drugiej stronie materiału mógł być ukryty każdy. Agenci poprosili więc, by pasażerka odkryła twarz w celu weryfikacji. Kobieta jednak odmówiła.
Pat
Patowa sytuacja spowodowała to, iż pociąg musiał zatrzymać się na zdecydowanie dłuższy postój na dworcu w Rotterdamie. Tam do będących w impasie kontrolerów i pasażerki, przybyli policjanci. Funkcjonariusze dali kobiecie dwie możliwości. Pierwszą z nich było pokazanie twarzy, by ustalić tożsamość. Drugą opuszczenie pociągu, przejście do specjalnego pomieszczenia i oczekiwanie na funkcjonariuszkę, przy której mogłaby ściągnąć chustę bez grzeszenia. Pasażerka upierała się jednak by funkcjonariuszka przybyła do pociągu, ponieważ ona nie zamierza opuszczać składu. Ta możliwość nie wchodziła jednak w grę z racji tego, że skład miał i tak już dostatecznie duże opóźnienie. Policja będąc już bezsilna, zaproponowała jeszcze jedno, hipotetyczne rozwiązanie. Funkcjonariusze mogli ją zatrzymać, ponieważ kobieta odmawiała wylegitymowania się.
W końcu jednak pasażerka, po konsultacjach z kilkoma innymi ortodoksyjnymi muzułmankami jadącymi w pociągu na zwykły jednorazowy bilet, zdecydowała się dla dobra wszystkich ukazać swoją twarz policjantom.
Okazało się, że pod nikabem ukrywa się 19-latka, do której należał dowód osobisty.
Pociąg w końcu ruszył. Miał jednak ponad 20-minutowe opóźnienie.
Cała sytuacja to pokłosie nowej ustawy z 1 sierpnia mówiącej o zakazie zakrywania twarzy między innymi w transporcie publicznym. Według przepisów, kierowca autobusu, konduktor powinien poprosić osobę ukrywającą twarz o jej odsłonięcie. Jeśli ta nie będzie tego chciała zrobić, powinna opuścić środek transportu. Wielu przewoźników stwierdziło, iż nie będzie respektować tych przepisów. Niemniej jednak w tym przypadku chodziło o bilet, a nie o samą obecność w pociągu.