Bum, bum! – czyli Polak ratuje pracowników

bum bum, Polak ratuje robotników

Wczoraj w Holandii obchodziliśmy Dzień Wyzwolenia. Aby jednak 76 lat temu Królestwo Niderlandów mogło świętować wolność, trzeba było przelać wiele krwi. W kraju toczyły się bowiem ciężkie walki. Do dziś pamiątki po nich można znaleźć praktycznie wszędzie. Niektóre są nadal śmiertelnie groźne. Przed takim niebezpieczeństwem pracowników z jednej z firm budowlanych uratował polski robotnik.

Budownictwo w Holandii

Przez Królestwo Niderlandów front przetoczył się dwa razy. Po raz pierwszy, gdy została ona podbita przez armie III Rzeszy, drugi, gdy była ona wyzwalana z rąk Niemców przez Aliantów. W efekcie, w wielu rejonach ziemia skrywa liczne relikty z tamtej epoki. Od łusek i wystrzelonych nabojów, poprzez zardzewiałe karabiny, aż po fragmenty czołgów czy samolotów. Z menażerii tej zdecydowanie najgroźniejsze są niewypały i niewybuchy, których również w Holandii nie brakuje. W ziemi i w wodzie można znaleźć granaty, pociski moździerzowe, wyrzutnie przeciwpancerne, bomby lotnicze, a nawet pociski V1. Nie dziwi więc, iż w przypadku większych prac budowlanych wiele firm przed rozpoczęciem wykopów, zwłaszcza w rejonach, gdzie toczyły się walki, decyduje się na badanie gruntu za pomocą georadaru lub wykrywaczy metali. Wszystko po to, by uniknąć niepotrzebnych niespodzianek.

Wykopy

Takie badanie przeprowadzono również na budowie nowego osiedla w Renkum. Po przeszukaniu całego obszaru stwierdzono, że jest dość bezpiecznie i przystąpiono do prac z użyciem ciężkiego sprzętu. W pewnym momencie jednak łyżka koparki skrobnęła zębami o coś, co dało metaliczny dźwięk.

Robota dla Polaka

W zaistniałej sytuacji operator maszyny zaprzestał dalszych działań. Na miejsce został wysłany Polak. Pracownik budowlany, nieznający zbyt dobrze niderlandzkiego. Mężczyźnie wytłumaczono jednak, aby obkopał ten kawał żelastwa tak, aby można go było wyciągnąć z ziemi. Nasz rodak poszedł zrobić, co mu kazano. Pracy jednak nie wykonał. Zamiast tego szybko zaczął wracać w stronę koparki.

Bum bum

Operator koparki myślał, iż migrant czegoś chce. Ten jednak zaczął krzyczeć „bum bum” i szybkim krokiem minął koparkę. Polak nie mówił po holendersku, mieszkaniec Niderlandów jednak momentalnie zrozumiał, o co chodzi gastarbeiterowi. Niewiele myśląc, poszedł w jego ślady, uciekając z maszyny budowlanej.

Detonacja

Na miejsce został wezwany patrol saperki. Okazało się, iż Polak się nie mylił. Żelastwo wystające z ziemi było dużym angielskim pociskiem z głowicą odłamkowo-burzącą (najprawdopodobniej granatem moździerzowym dużego kalibru lub pociskiem artyleryjskim). Saperzy po obejrzeniu znaleziska postanowili zabrać go z placu budowy. Początkowo pojawił się pomysł, by detonować go na miejscu po wcześniejszej ewakuacji postronnych, niemniej jednak eksplozja mogłaby uszkodzić postawione w okolicy niedawno budynki. W efekcie pocisk został wywieziony w bezpieczne miejsce i zdetonowany.