Bójka w polskim sklepie

Największe antysemickie zamieszki od lat w Holandii

W piątek wieczorem polski sklep przy Stationsstraat w Waalwijk z miejsca zakupów zmienił się w ring bokserski lub bardziej arenę dla zawodników mieszanych sztuk walki. Doszło tam bowiem do poważnej bójki. Podczas, której jeden z klientów został mocno poturbowany. Sprawca zaś uciekł z miejsca starcia. O co poszło i co dokładnie stało się w lokalu z produktami znad Wisły?

Alarm

W piątek około godziny 21 dyżurny numeru alarmowego otrzymał wiadomość od świadka bijatyki, który znajdował się w polskim supermarkecie przy Stationsstraat, w Waalwijk. Z relacji wynikało, iż w lokalu doszło do scysji między dwoma mężczyznami. Ta szybko zmieniła się w kłótnię, ona zaś w awanturę, w której siła argumentów ustąpiła argumentowi siły i ludzie zaczęli ze sobą walczyć.

 

Finał starcia

Bijatyka ta była bardzo krótka, ale zażarta. Gdy po kilku minutach na miejsce przybyło kilka jednostek policji i pogotowia. Wewnątrz oprócz obsługi i świadków znajdowała się tylko jedna ofiara, ta która najpewniej przegrała walkę. Jej stan był na tyle poważny, iż medycy zdecydowali się zabrać ją do szpitala na dalsze badania. Drugi z awanturników uciekł ze sklepu, zanim na miejsce przybyła policja.

Poszukiwany

Jaka była przyczyna scysji między tą dwójką? Tego nie wiadomo. Policja nie podaje żadnych dokładniejszych danych. Oficerowie jednak najpewniej zajmą się tą sprawą. W Królestwie Niderlandów pobicie jest bowiem ścigane z urzędu. To zaś oznacza, że policja i prokuratura rozpoczynają postępowanie karne bez konieczności składania formalnego wniosku przez ofiarę. Przestępstwa takie jak właśnie pobicie są uważane za naruszenie porządku publicznego, dlatego państwo ma obowiązek podjąć działania.

 

Nietykalność cielesna

Zabranie poszkodowanego przez pogotowie wskazuje bowiem, iż trudno w tym przypadku mówić o lżejszej formie przemocy fizycznej, jaką jest tak zwane naruszenie nietykalności cielesnej. Pod tym pojęciem ukrywa się, np. popchniecie lub uderzenie, które nie zostawiło widocznych obrażeń. Tego typu sprawy ścigane są bowiem na wniosek, co oznacza, iż ofiara musi złożyć oficjalne zawiadomienie, obligujące śledczych do rozpoczęcia dochodzenia. Tu jednak, jak wspomnieliśmy, ofiara trafiła do szpitala. Jej stan więc musiał wykluczać uderzenia „bez widocznych obrażeń”.

 

 

Źródło:  AD.nl