Bezsilność holenderskich polityków w sprawie pieniędzy z Rosji

List sprzeciwu 1200 członków VVD

W niderlandzkim parlamencie miała miejsce debata na temat możliwej rosyjskiej ingerencji w holenderską scenę polityczną poprzez opłacanie tamtejszych posłów bądź ministrów. Niestety dyskusja na ten temat nie przyniosła oczekiwanych rezultatów. Okazało się, iż Izba Reprezentantów jest bezsilna jeśli chodzi o możliwość ustalenia, czy ktoś z tamtejszych decydentów mógł zostać przekupiony przez Kreml.

Czeskie wiadomości

Mająca miejsce w tym tygodniu debata to efekt czeskich rewelacji. Dziennikarze z kraju południowo-zachodniego sąsiada Polski ujawnili, że Rosja płaciła politykom w wielu unijnych krajach, w tym również w Holandii. Tak poważny zarzut spowodował, iż zwołano debatę parlamentarną, na której wszyscy obecni posłowie zgodzili się, iż takie działania mogą poważnie osłabić demokrację. Nie jest to bowiem nic innego jak próba przekupstwa polityków jednego państwa przez drugie.

 

Kto

Kto jednak jest tym przekupnym politykiem? Władze Czech odmówiły podania nazwisk i dalszych wyjaśnień. Żaden też z parlamentarzystów, co nie powinno dziwić, nie przyznał się do tego, iż brał pieniądze od Rosji. Wszystko pozostało więc w kwestii domysłów i stwierdzeń, że jest to „niewygodne” i „oburzające”. Posłowie nie mają bowiem realnej mocy, by prowadzić dochodzenie w tej sprawie. To bowiem domena służb.

 

Wielki nieobecny

Politykom pozostały jedynie spekulacje, w tym te dotyczące lidera FVD Thierrego Baudeta, który jest znany ze swojej prorosyjskości, a który nie był obecny na sali plenarnej podczas posiedzenia. Stwierdził bowiem, iż ma dość sugestii i pomówień jakoby on albo jego koledzy mieli być opłacani z Kremla.  Wielu posłów ową nieobecność odebrało jednak inaczej „Osoba, która jest nieobecna podczas debaty, może odegrać pewną rolę. Niewygodnie to mówić, to coś sugeruje”, mówił po posiedzeniu parlamentu lider SP Jimmy Dijk. Wszystko to jednak tylko pewne przesłanki, poszlaki, nie ma w tym zakresie bowiem żadnych twardych dowodów.

 

Cisza

W takiej sytuacji opinia publiczna i posłowie spojrzeli w stronę ministra spraw wewnętrznych, który stoi też na czele wywiadu AIVD Hugo de Jonge, bo o nim tu mowa, stwierdził jednak, iż nie może podać żadnych nazwisk, ponieważ ich nie otrzymał. Służby nie przekazały mu informacji o takich opłacanych politykach. Dodał jednak, iż nie chce zbytnio wypowiadać się w tej sprawie, nie chce też naciskać na AIVD, ponieważ: „Praca wywiadu i służb bezpieczeństwa ma bardzo słaby związek z rozgłosem”.

AIVD

Jak to rozumieć? To AIVD jest w tym względzie autonomiczna. Może badać sprawę, może wskazać nazwiska polityków, którzy brali pieniądze z Rosji, jeśli uzna to za stosowne. Wtedy to służba bezpieczeństwa przekaże taką informację szefowi partii, który wówczas powinien wydalić takiego parlamentarzystę.

 

Proces

Następie przeciw posłowi lub ministrowi ruszy proces, za popełnienie tak zwanego przestępstwa służbowego, który będzie prowadzony początkowo przez sam parlament, a później też przez prokuraturę krajową jeśli okaże się, iż doszło do przestępstwa. Na chwilę obecną jednak żadne nazwiska nie padły. Żadne procedury nie zostały wdrożone. Pytanie bowiem, czy AIVD w ogóle wiedziało o tych przelewach z Kremla.

 

 

Źródło: Nu.nl