Belgia przygotowuje się na najazd Holendrów

Belgowie z niepokojem spoglądają w stronę holenderskiej granicy. Rząd jest prawie pewien, iż po tym jak władze w Królestwie Niderlandów wprowadziły twardy lockdown, tysiące Holendrów udadzą się do kraju swojego sąsiada na zakupy lub świąteczną kolację w restauracji. Samorządowcy w wielu miast przygotowują się więc na najazd Holendrów.

Władze dużych belgijskich miast takich jak Antwerpia czy Gandawa, a także małych przygranicznych gmin spodziewają się w najbliższych dniach dosłownego najazdu Holendrów. Ci bowiem nie mogąc zrobić zakupów u siebie w kraju, wsiądą w samochód lub pociąg i przybędą na teren swojego sąsiada, by zdobyć potrzebne prezenty czy inne drobiazgi.  W efekcie, w wielu rejonach ogłoszono swoistą mobilizację. Samorządy ściągają dodatkowych policjantów, by ci mogli poradzić sobie z tłumem nie tylko na drogach dojazdowych, ale i centrach belgijskich miast.

 

Żółte światło

Belgijscy epidemiolodzy nakazują władzy szczególną uwagę. Dla tamtejszych ekspertów nie jest jednak ważna sama narodowość klientów sklepów i restauracji. To jest sprawa drugorzędna. Problemem jest ich ewentualny ogromny napływ. By bowiem zachować bezpieczeństwo w kraju, nie powinno doprowadzać się do sytuacji, w której na ulicach czy w galeriach handlowych pojawiają się tłumy ludzi. A to w najbliższych dniach może się stać. Już teraz restauratorzy wskazują, iż gro zamówień w okresie świątecznym pochodzi właśnie z Holandii.

 

Belgijskie samorządy przygotowują się na najazd Holendrów. Restauratorzy i właściciele sklepów są jednak spokojni o poszanowanie przepisów. 

 

To nie ma znaczenia

Nieco inaczej podchodzi do tego belgijska gastronomia. Ci wskazują bowiem, iż ów holenderski szturm nie ma dla nich żadnego znaczenia. Restauratorzy mówią wprost, mogą oni przyjąć tylko tyle osób, ile pozwalają im przepisy i ani jednej więcej. Nie ma więc znaczenia, czy jest to Belg, Niemiec, czy Holender. Podobnie uważają również władze Antwerpii. Samorządowcy stwierdzają, iż ufają lokalnym sprzedawcom i firmom usługowym, iż ci będą przestrzegać przepisów. Dlatego też najwyżej pojawi się więcej policji na ulicach do kierowania ruchem.
Podobnie podchodzą do sprawy władze przygranicznego Turnhout. Wskazują one, iż już przy ostatnim lockdownie w Holandii, przeżywali taki najazd i nie jest to takie straszne, jak się wydaje. Służby i sklepikarze muszą po prostu nadzorować to, czy ludzie korzystają z maseczek i przestrzegają przepisów epidemiologicznych, nic więcej.

 

Czas ucieka

Holendrzy mogą więc udać się na zakupy do Belgii, bez większych przeszkód. Sęk jednak w tym, iż takie wyjazdy mogą nie potrwać zbyt długo. Również kraina czekolady boryka się z dużą liczbą zakażeń. W środę zbierze się tam Komitet Konsultacyjny, który ma rozmawiać z rządem na temat dalszych kroków w kwestii epidemii. Niewykluczone, iż również belgijskie władze wprowadzą lockdown. Z jednej strony bowiem 1/3 populacji ma już za sobą trzecią dawkę szczepionki i liczba zakażeń wariantem Delta spada, z drugiej widać już wyraźny wzrost zakażeń Omikronem. W efekcie w Belgii może powtórzyć się holenderski lub brytyjski scenariusz.

 

źródło: Nu.nl