Bardzo nietypowy leśnik w De Ventjager

Bardzo nietypowy leśnik w De Ventjager

Funkcjonariusze policji pochwalili się w tym tygodniu, iż zatrzymali pod koniec ubiegłego miesiąca bardzo nietypowego leśnika, który działał na terenie rezerwatu przyrody De Ventjager w Ooltgensplaat, w południowej Holandii. Człowiek ten faktycznie dbał i doglądał roślin, problem jednak, iż te nie do końca były legalne.

"Leśnik" i nowe nasadzenia

Co się stało? Na obszarze wchodzącym w skład projektu Natura 2000 w rezerwacie De Ventjager w trzech miejscach została usunięta roślinność. Powstały małe, wykarczowane poletka przygotowane do nowych nasadzeń. Działania te nie były jednak spowodowane pojawieniem się pasożytniczego grzyba, kornikiem czy dużą ilością wiatrołomów. Pewien „leśnik” po prostu wpadł na pomysł, by na obszarze chronionym posadzić nieco inne rośliny. Zamiast bowiem miejscowych drzew i krzewów pojawiły się tam krzaczki konopi indyjskiej.

 

Dziwne znalezisko

Możliwe, iż „leśnik”, 47-letni mężczyzna z Nieuw Vossemeer, myślał, iż nikt nie odnajdzie jego poletek. W rejonie rezerwatu można bowiem chodzić tylko po wyznaczonych szlakach, a te jak łatwo się domyślić nie przebiegały obok plantacji marihuany. Tę jednak znaleźli prawdziwi leśnicy i powiadomili służby. Funkcjonariusze policji rozpoczęli dochodzenie, które po dłuższym czasie pozwoliło zatrzymać podejrzanego „leśnika”.

 

Większa grupa

Mężczyzna został aresztowany. Co ciekawe policja na chwilę obecną postawiła mu zarzut nie tyle uprawy nielegalnych w Holandii roślin, a niszczenia rezerwatu. Paradoksalnie bowiem te działania będzie mu łatwiej udowodnić i skazać. Policja liczy również zapewne na to, iż słysząc taki zarzut, 37-latek będzie bardziej skłonny do współpracy. Wiele bowiem wskazuje, iż zatrzymany jest tylko jedną z osób, które zajmowały się plantacją.

Norma

Wszystko to może wydawać się nieco zabawne. Dla stróżów prawa nie jest to jednak żadna nowość. Co roku w rezerwatach przyrody odnajdywane są grządki z krzaczkami konopi. Rok temu taką plantację odnaleziono na De Zeehondenplaat, niedaleko Strijensas w Południowej Holandii. Przestępcy liczą bowiem, iż nikt nie będzie zagłębiał się w tereny chronione, by nie niszczyć przyrody, a oni sami zdołają jakoś umknąć fotopułapkom i ciekawskich leśnikom. Zresztą namierzenie takiego poletka, w porównaniu do odnalezienia plantacji gdzieś na poddaszu domu nie oznacza jeszcze złapania sprawcy. Do rezerwatu może bowiem wejść każdy i każdy mógłby tam posadzić rośliny. Krąg podejrzanych jest więc znacznie większy niż w przypadku domownika i jego rodziny, gdy krzaki rosną gdzieś na strychu.

 

 

Źródło:  Nu.nl