Atak hakerów paraliżuje pracę gminy Hof van Twente
Nie tylko Głos Polski ma w ostatnim czasie problemy z hakerami. Cyberprzestępcy wzięli niedawno za zakładników gminę Hof van Twente. Wirtualni złodzieje przejęli od władz 40 terabajtów miejskich, urzędowych danych. W zamian za ich zwrot domagają się 750 000 euro.
To był szybki, sprawny i profesjonalnie przygotowany napad. W krótkim czasie dane z serwerów i podpiętych do nich komputerów w jednostkach administracyjnych w gminie po prostu wyparowały. Wszystko dzięki wykorzystaniu przez hakerów oprogramowania typu ransomware. Soft tego typu koduje i blokuje dostęp do plików, nad którymi przejmie kontrolę. Aby je odzyskać, trzeba podać hasło, klucz. To jednak nie wszystko. Praktycznie każdy urząd dysponuje odpowiednimi systemami kopii zapasowych. To zaś powoduje, iż bazy danych można by spokojnie odzyskać z jedno, może dwudniowym poślizgiem (w zależności od częstotliwości aktualizacji). W Hof van Twente rabusie użyli złośliwych programów jednak właśnie na kopiach zapasowych. Główne serwery zostały podczas ataku całkowicie zniszczone. Wszystkie dane, które na nich były znikły. Zostały wymazane. Jedyne co pozostało na pustych dyskach to informacja od wirtualnych porywaczy: „Witam, potrzebujesz danych z powrotem? Skontaktuj się z nami szybko”.
Cel ataku hakerów
Hakerzy mają między innymi dostęp do danych administracji finansowej i danych ze spisu mieszkańców. Dzięki temu złodzieje mogą nie tylko paraliżować pracę gminy, ale dysponują też informacjami, by w teorii móc wziąć kredyt na każdego zamieszkałego w tym regionie Holandii. Eksperci od spraw bezpieczeństwa sieci wprost przyznają, iż w czulsze miejsce samorządu nie można było uderzyć. Wystarczą bowiem 2-3 głośnie pożyczki zrobione przez hakerów, a mieszkańcy sami zaczną żądać od władz wpłacenia okupu. Okupu wycenionego na 50 bitcoinów, czyli około 750 000 euro.
Bierność samorządu
Żądania, jakie złożyli hakerzy przytacza De Volkskrant. Czemu robi to gazeta, a nie gmina albo policja? Wszystko dlatego, iż samorząd nie wiedział o tych żądaniach. Władze lokalne nie wiedziały nic na temat działań hakerów. Jak wskazuje burmistrz całkowita bierność w tym zakresie to działanie zgodne z prośbą policji. To bowiem oficerowie z działu zwalczania cyberprzestępczości prosili, by dać im czas na działanie i nie kontaktować się ze złodziejami.
Realne śledztwo
Pomimo, iż kradzież była wirtualna, to policja rozpoczyna całkowicie realne śledztwo. Ma ono pozwolić na namierzenie hakerów i jeśli się uda na ich aresztowanie. Sprawa jest jednak wyjątkowo delikatna, ponieważ w sytuacji zagrożenia cyberprzestępcy mogą zniszczyć posiadane dane. To zaś oznacza praktycznie całkowity paraliż gminy.