Arnhem chce być miastem bez Polaków?

Arnhem ma zamiar zaostrzyć politykę dotyczącą pracowników migrujących, w głównej mierze Polaków. Władze wprowadzają nowe przepisy, na mocy których nasi rodacy, jak i inni pracownicy migrujący, nie będą mogli się mieszkać w wielu tamtejszych dzielnicach.

Nowe przepisy

Nowe przepisy, wprowadzane przez władze samorządowe mają jednoznacznie ukrócić możliwość mieszkania Polaków i innych pracowników migrujących w dzielnicach mieszkaniowych w centrum Arnhem. Gmina znacząco zaostrzy politykę związaną z wynajmowaniem pokoi w mieście. Nowe prawo ma sprawić, iż firmy zatrudniające pracowników tymczasowych nie będą mogły wynajmować i umieszczać swojego personelu w miasteczku.

Holendrzy mają dość

Decyzje te to efekt polityki lokalnych władz będącej odpowiedzią na apele rodowitych mieszkańców. Już w ubiegłym roku Holendrzy zwracali uwagę, iż np. w rejonie Elderhof mieszkania wynajmowane są w dużej mierze pracownikom migrujących. To zaś prowadzi nie tylko do tego, iż domy te podupadają, a wartość nieruchomości w takim sąsiedztwie spada. Ogromna ilość pracowników z Polski, Bułgarii czy Rumunii powoduje niepokoje społeczne. W budynkach tych dochodzi do burd, awantur. Okolica zdaniem Holendrów staje się niebezpieczna. Mieszkańcy uważają, iż uderza to także w spójność społeczną. Gdy ludzie wszędzie słyszą polski lub węgierski, przestają się czuć jak u siebie.

 

Nowy plan

Władza więc, aby ukrócić tę patologiczną ich zdaniem sytuację, ma przedstawić w najbliższych dniach nowy plan zagospodarowania przestrzennego. Ma on wskazywać dokładną mapę gdzie i co wolno zrobić ze swoją nieruchomością. Ponadto zwiększone zostaną obostrzenia dotyczące najmu. Nowe przepisy mają spowodować, iż każdy, kto będzie chciał wynająć pokój lub mieszkanie będzie musiał to zgłosić do rady miasta i uzyskać na to specjalne zezwolenie. Przepis ten tyczyć się ma jednak tylko i wyłącznie wynajmu dla Holendrów czy turystów. Jeśli ktoś chce wynająć pokoje dla pracowników migrujących np. w centrum, z automatu może liczyć na negatywną odpowiedź.

 

Polacy są sami sobie winni?

Władza domyśla się, iż takie decyzje mogą stanowić powód silnych emocji. Wskazuje jednak, iż pracownicy tymczasowi są niejako sami sobie winni. Ich styl życia jest bowiem „silnie sprzeczny ze stylem mieszkańców”. Ponadto od wielu lat pracownicy ignorowali skargi i prośby lokalnej społeczności. Wszystko to powoduje, iż typ wynajmu dla gastarbeiterów jest tak różny od tego dla Holendrów, iż trzeba go usankcjonować w jakiś sposób.

 

Kto odczuje najdotkliwiej nowe przepisy?

Obserwatorzy nie są jednak zgodni, czy plan ten oprócz niepotrzebnej awantury i napięć na linii pracownicy-mieszkańcy coś zmieni. Po pierwsze pracownicy, którzy obecnie mieszkają w wynajmowanych domach i pokojach, mogą tam pozostać. Nie dojdzie do żadnych przenosin, eksmisji, wypowiadania umów. Po drugie lokalny przemysł potrzebuje pracowników. Ci zaś muszą gdzieś mieszkać. Niedobór lokali sprawił zaś, iż agencje wynajmowały pokoje i mieszkania, gdzie się dało. Jeśli więc firmy nie będą mogły dalej tego robić, wyniosą się z Arnhem, co boleśnie odczuje przemysł, a wraz z nim sami mieszkańcy, ponieważ mocno zmniejszą się dochody gminy. Wszystko to może sprawić, iż nie dziś ani nie jutro, ale za kilka, kilkanaście miesięcy, jeśli przepisy w tej formie wejdą w życie, samorządowcy zatęsknią za Polakami.