Aresztowanie za spóźnienie, czyli dziwne wezwanie pomocy
Wielu rzeczy nie warto odkładać na później. Za niektóre sprawy trzeba zabrać się natychmiast, inaczej można mieć poważne problemy. Przykładem tego może być choćby 54-letni Holender, który niby zrobił wszystko tak, jak trzeba. Nie śpieszył się jednak z wykonaniem odpowiednich czynności i został aresztowany przez policję.
Co dokładnie się stało? Funkcjonariusze aresztowali 54-letniego mieszkańca Vlaardingen w piątek po południu. Mężczyzna usłyszał zarzut poważnego zaniedbania. Na czym ono polegało? Policja zatrzymała mężczyznę po tym jak ratownicy pogotowia przyjechali do zgłoszenia o zasłabnięciu i resuscytacji w Zwaluwenlaan, w Vlaardingen. Gdy jednak medycy dotarli na miejsce, stało się jasne, iż ofiara od pewnego czasu nie żyje. Jaka więc w tym rola aresztowanego? Ten po prostu nie spieszył się z wezwaniem pomocy. On miał czas, umierający już nie.
Zaniedbanie
Jak wskazał rzecznik tamtejszej policji, służby nie wykluczają popełnienia poważnego przestępstwa. „Ofiara nie czuła się dobrze już w czwartek wieczorem i wtedy potrzebowała pomocy. Nie podjęto jednak żadnych działań w tej sprawie” – powiedział rzecznik policji. Pomoc do konającego lokatora 54-latek wezwał dopiero dzień później. „Aresztowaliśmy go z powodu podejrzenia zaniedbania. Pogotowie ratunkowe powinno było zostać wezwane dużo wcześniej” – dodał oficer prasowy.
Dochodzenie
Obecnie toczy się dochodzenie w tej sprawie. Śledczy czekają między innymi na wyniki sekcji zwłok. Funkcjonariusze chcą bowiem poznać przyczynę śmierci ofiary i poznać odpowiedź na to, czy była ona martwa, gdy w końcu 54-latek zdecydował się zawiadomić służby ratownicze. Oficerowie chcą również wyjaśnić, jaka relacja zachodziła między ofiarą a zatrzymanym. Funkcjonariusze chcą wiedzieć, dlaczego zatrzymany nie interweniował wcześniej. Chcą dowiedzieć się również, czy człowiek ten sam próbował pomóc ofierze, czy też działał z wyrachowaniem, a wezwanie pogotowia było tylko formą „umycia rąk” i pozbycia się ewentualnych zarzutów związanych ze śmiercią domownika.
Pierwsza pomoc
W niderlandzkim ustawodawstwie nie ma ściśle skodyfikowanego obowiązku udzielenia pierwszej pomocy. Niemniej jednak państwo oczekuje od obywateli, iż nie pozostaną bierni. Przykładowo pozostawienie ofiary wypadku samochodowego bez pomocy przez sprawcę i ucieczka z miejsca wypadku będzie karane.
Wynika to z pewnej doktryny, zwanej z francuska „devoir d'assistance”. Zakłada ona obowiązek niesienia pomocy osobie znajdującej się w niebezpieczeństwie, zagrożenia życia lub zdrowia. Wtedy to państwo oczekuje od ludzi reakcji na miarę ich możliwości (w tym nawet zwykłego zadzwonienia pod numer 112). Jeśli ludzie będący nie tyle sprawcami co nawet świadkami wypadku tego nie zrobią, mogą liczyć się z sankcjami prawnokarnymi. Osoby te powinny zrobić wszystko, co w ich mocy, nie narażając jednak przy tym swojego życia i zdrowia.
YouTube
Doskonałym przykładem jest tu, np. casus Holendra, który zamiast pomóc tonącemu koledze, nagrywał go najpierw telefonem, by zdobyć śmieszny materiał na YouTube. Dopiero gdy tonący przez dłuższy czas nie wypływał, kamerzysta zadzwonił po pomoc.
Podobnie może być i w opisywanym tu przypadku, w którym 54-latek z jakichś przyczyn zwlekał z wezwaniem służb ratunkowych.
Źródło: AD.nl