Aresztowania za wjechanie w restaurację w Deventer

Holenderski George Floyd? Czy policja zabiła zatrzymanego?

Funkcjonariusze policji w Deventer aresztowali trzy osoby w śledztwie dotyczącym wydarzeń z nocy z soboty na niedzielę, kiedy to rozpędzone Audi staranowało ogródek piwny przed barem szybkiej obsługi w centrum miasta.

Policyjne aresztowania to pokłosie wydarzeń jakie miały miejsce w nocy z soboty na niedzielę. Wtedy przed jednym z lokali w Deventer miało dojść do przepychanki, bójki między paroma mężczyznami. Po jej zakończeniu jeden z awanturujących się wsiadł do swojego zaparkowanego nieopodal Audi. Ludzie najprawdopodobniej myśleli, że przegrany, upokorzony człowiek pojedzie do domu. On jednak działając najprawdopodobniej pod wpływem emocji (policja nie informuje czy spożywał alkohol lub narkotyki), postanawia się zemścić. Kierowca naciska pedał gazu „do dechy” i uderza rozpędzonym samochodem w tarasik- ogródek piwny lokalu. W wyniku tego zajścia pięć osób zostaje rannych. Jedna z nich została opatrzona na miejscu, pozostałe musiały zostać zabrane do szpitala, z tego trzy nadal przebywają w placówce ochrony zdrowia. Wyposażenie lokalu uległo zaś całkowitej destrukcji. Po tych wydarzeniach Audi Q7 odjechało z miejsca zdarzenia na Keizerstraat.

Aresztowania

Policja już w niedzielę zatrzymała sprawcę. Był nią 37-letni mieszkaniec Deventer. Podejrzany, wiedząc, iż służby najprawdopodobniej dość szybko podejmą jego trop, sam zgłosił się na policje. Uczynił to jednak nie w swoim rodzinnym mieście, a w Schiphol.

Oprócz 37-latka, w ciągu czterech dni od incydentu, funkcjonariusze zatrzymali jeszcze dwóch innych podejrzanych. Są to również mieszkańcy Deventer, 38 i 42-latek. Policja nie informuje jednak jaką rolę mężczyźni mieli mieć w przestępstwie. Wiadomo jedynie, iż całą trójkę podejrzewa się o próbę zabójstwa lub ciężkiego napadu. To zaś oznaczałoby, że mężczyźni musieli najprawdopodobniej również znajdować się we wjeżdżającym w ludzi pojeździe.

Wszyscy zatrzymani pozostają w odizolowaniu, po to by nie mogli ustalić między sobą zeznań. Mogą kontaktować się tylko i wyłącznie ze swoimi prawnikami. O ich dalszym losie i najprawdopodobniej przedłużonym areszcie zdecyduje sąd policyjny.

 

Wiele dowodów

Pomimo, iż na Keizerstraat nie ma już praktycznie śladu po tych tragicznych wydarzeniach, to policja nadal prowadzi dochodzenie. Szczęściem w nieszczęściu jest to, iż funkcjonariusze dysponują dużym materiałem dowodowym. Wszystko przez wspomnianą wcześniej bójkę, którą wielu klientów z czystej ciekawości nagrało na swoich smartfonach. Niektórym zaś, kręcącym „ucieczkę” pokonanego, udało się nagrać nawet moment wjazdu w ogródek przed lokalem.

Funkcjonariusze analizują więc nie tylko samo staranowanie tarasu z klientami, ale również to, czy wcześniejsza walka była bezpośrednim motywem działań kierowcy oraz kto był napastnikiem podczas bójki.