Antyrządowy protest w Amsterdamie
W sobotnie popołudnie na ulicach stolicy Królestwa Niderlandów pojawiły się tłumy. Tysiące ludzi wyszło zaprotestować wobec polityki obecnego gabinetu. Grupa ta przemaszerowała przez centrum Amsterdamu i zakończyła swoją demonstrację na placu Dam.
Kozły ofiarne
„Po roku rządów obecnego gabinetu jest to bardziej jasne niż kiedykolwiek: skrajna prawica nie jest zainteresowana prawdziwymi rozwiązaniami. Zamiast tego wskazuje kozły ofiarne, które nie mają z tym nic wspólnego: migrantów, muzułmanów, osoby trans i protestujących” - przekazała w komunikacie organizacja De Straat Op, pomysłodawcy wydarzenia.
Trasa marszu
Według ich wyliczeń w proteście wzięło udział około 15 000 osób. Ludzie ci ruszyli o 13:00 z centrum stolicy przeszli dystans 4,3 kilometra, m.in. wzdłuż Matolein i Vijzelgracht, kończąc pochód na Dam. Wydarzenie to, mimo długości marszu i ilości osób, odbyło się niezwykle spokojnie. Nie zanotowano żadnych incydentów.
Grupy i organizacje
W przemarszu, jak wskazują organizatorzy, miało uczestniczyć w sumie 240 organizacji i stowarzyszeń, które nie zgadzają się z działaniami i polityką rządu. Można tam było spotkać organizacje proekologiczne, złe na to, iż obecny gabinet odsuwa ekologię na dalszy plan, jak i np. Extinction Rebellion, czy Stichting Bootvluchteling mającego na sztandarach hasła dotyczące pomocy uchodźcom. W marszu uczestniczyła też, np. Dolle Mina walcząca o prawa kobiet czy Homomonument promująca równość i tolerancje. Wszystkie one miały za złe władzy, iż ta nie robi tego co ich zdaniem powinna.
Sukces
Organizatorzy protestu mówią o sukcesie wydarzenia. Owe 15 tysięcy osób uważają za bardzo dobry wynik, biorąc pod uwagę pogodę, jaka miała miejsce w stolicy. Ludzi nie odstraszył deszcz. Wielu z nich maszerowało w kolorowych płaszczach przeciwdeszczowych, trzymając flagi lub transparenty antyfaszystowskie, równościowe i klimatyczne.
Nie dać się uciszyć
Jaki był cel tego protestu. Organizatorzy wiedzą, iż 15 tysięcy osób w 18-milionowym kraju nie doprowadzi do zmiany decyzji władz. Ludzie ci jednak chcieli pokazać, iż homoseksualiści, ekolodzy, czy muzułmanie nie dadzą się uciszyć i nie zgadzają się na zepchnięcie ich na boczny tor. Chciano więc pokazać rządowi, iż oni nadal tu są i nie podobają im się decyzje gabinetu.
Źródło: AD.nl