Alkohol winowajcą tragedii w Belgii?

Alkohol winowajcą tragedii w Belgii?

Wczoraj pisaliśmy o tragicznych wydarzeniach w Belgii. W niedzielny poranek, w tłum mieszkańców Strépy-Bracquegnies, przygotowujących się do karnawału, wbił się samochód osobowy. Pierwsze podejrzenia mogły wskazywać na zamach terrorystyczny, policja jednak bardzo szybko je zdementowała. Teraz zaś przedostające się do mediów informacje sugerują, iż wszystkiemu winny był alkohol.

Przypomnijmy, wczesnym rankiem w niedzielę 20 marca w grupę prawie 200 karnawałowiczów w Strépy-Bracquegnies wjechało czarne BMW. Maszyna wbiła się w tłum z taką siłą, iż 6 osób zginęło na miejscu. 37 pieszych zostało zaś rannych. Stan 10 z nich określany jest jako ciężki.

 

Co było przyczyną tej tragedii.

Świadkowie wspominają, iż przed wjechaniem w tłum ludzi kierowca dodał gazu. Informacji tej nie potwierdza, ani nie neguje policja. Funkcjonariusze wykluczyli jednak motyw zamachu terrorystycznego. Obecnie najbardziej prawdopodobne jest to, iż wszystkiemu winny jest alkohol. W przypadku jednego z zatrzymanych wynik badania alkomatem był pozytywny. Nie jest jednak pewne, czy to on kierował samochodem podczas wypadku. Istnieje bowiem pewne prawdopodobieństwo, iż kierowca z pasażerem zamienili się miejscami po incydencie.
Samo badanie alkomatem nie jest jednak miarodajne i można je podważyć przed sądem. Dlatego też, jak przekazał prokurator, od obu mężczyzn pobrano krew, aby ustalić, czy oboje rzeczywiście byli pod wpływem alkoholu i narkotyków. Nieoficjalnie wiadomo, iż jeden z mężczyzn miał już wcześniej problemy z prawem, najprawdopodobniej prowadził pojazd pod wpływem niedozwolonej substancji, ponieważ w 2017 roku stracił on prawo jazdy.

Alkohol

Na pierwszy rzut oka alkohol może być dobrym wyjaśnieniem. Mężczyźni mieli być w nocnym klubie, w którym mogli skorzystać z alkoholu i innych substancji odurzających. Sęk jednak w tym, iż jak wskazują wstępne ustalenia, kolumna karnawałowiczów była dobrze widoczna. Otwierały i kończyły ją osoby w jasnych, odblaskowych kamizelkach. Trudno więc uwierzyć, iż kierujący mężczyzna jej nie zauważył. Po drugie, na co zwraca uwagę cześć ekspertów, narzędziem tej masakry było nowoczesne BMW. Samochód ten posiada zaawansowane systemy bezpieczeństwa. Powinien więc zadziałać automatyczny system hamulcowy. Świadkowie wspomnieli zaś, iż auto na chwilę przed i po pierwszym uderzeniu przyśpieszyło, a nie zatrzymało się. To zaś mogłoby świadczyć faktycznie o ataku terrorystycznym. Na niego nie ma jednak dowodów. Natychmiast po zajściu przeszukano bowiem domy zatrzymanych. Nie znaleziono w nich nic co mogłoby wskazywać na jakikolwiek ekstremizm.

 

Areszt

Od niedzielnego poranka zarówno kierowca jak i jego pasażer przebywają w areszcie. W poniedziałek zatrzymani usłyszeli zarzuty. Mężczyźni  zostali zatrzymani jako podejrzani w sprawie morderstwa. Wczoraj wieczorem obaj zostali przesłuchani. Ich zeznania nie wniosły jednak zbyt dużo do sprawy. Wiadomo jedynie, iż nie doszło do przesiadki. 34-letni Paolo F. siedział za kierownicą, jego kuzyn Nino N. na miejscu pasażera. Kierowca wypił mniej niż jego kompan. Miał bowiem "jedynie" 0,67 promila alkoholu we krwi. Pasażer, który stwierdził, iż nic nie pamięta, bo spał podczas jazdy miał 0,8 promila. Testy śliny na obecność narkotyków u obu dały wynik negatywny. Wyniki badania krwi pod tym kątem nie są jeszcze znane.

Źródło:  Ad.nl