Agencja pracy pozwana za zwolnienie pracownika

Agencja pracy pozwana za zwolnienie pracownika

Pewna agencja pracy z Apeldoorn postąpiła bardzo surowo względem swojej podwładnej pracownicy. Dziewczyna umieściła kilka miesięcy temu zdjęcia z imprezy sylwestrowej, na której bardzo dobrze się bawiła. Miało to miejsce praktycznie w tym samym czasie, kiedy to przebywała na zwolnieniu lekarskim z racji tego, iż choruje na wypalenie zawodowe.
Gdy pracodawca zobaczył zdjęcie radosnej zatrudnionej,  wykonane na imprezie, natychmiast ja zwolnił.
Sąd po takiej decyzji, nie zostawił na pracodawcy suchej nitki.

Nowy etat

Młoda kobieta pracowała dla agencji zatrudnienia od 2024 roku. Była pośrednikiem w zespole obsługi klienta lotniska Schiphol. To rekruterzy firmy sami zgłosili się do niej, z prośbą i pytaniem, czy nie chciałaby podjąć się tego zadnia, po tym jak trafili na jej CV w sieci. Kobieta z chęcią się zgodziła. Wcześniejsza praca dała się jej bowiem mocno we znaki z racji mobbingu, przez który zaczęła mieć ataki paniki.

 

Wypalenie zawodowe

Nowa praca też nie była  idealna. Kilka miesięcy po jej rozpoczęciu kobieta zaczęła cierpieć na wypalenie zawodowe. Lekarz zakładowy stwierdził, iż nie będzie ona mogła pracować przez dłuższy okres. Na to agencja dała jej dwie możliwości. Pierwsza to odejście z pracy przy z 95-procentowej wypłacie wynagrodzenia chorobowego. Druga to powrót do powierzonych jej obowiązków najpóźniej 20 lutego.

Kobieta nie wiedziała, jak będziecie się czuć w lutym, w efekcie więc pośrednio zdecydowała się na pierwszą opcję. Po zakończeniu chorobowego miała odejść z pracy. Tak się jednak nie stało. Agencja następnego dnia, mimo zwolnienia lekarskiego wyrzuciła ją w trybie natychmiastowym. Czemu? Przez jedno zdjęcie.

List

W liście, jaki firma wysłała kobiecie, zarzucono jej kłamstwo: „Chociaż twierdzisz, że jesteś chora i wielokrotnie mówiłaś, że nie masz na nic siły (...), to w miniony weekend byłaś na imprezie” – pisał pracodawca, zarzucając kłamstwa na temat jej stanu psychicznego.
Kobieta po otrzymaniu takiej wiadomości. Momentalnie skierowała sprawę do sądu.

 

Wyrok

Wymiar sprawiedliwości po zbadaniu sprawy stwierdził, że tylko i wyłącznie lekarz medycyny pracy może orzec niezdolność i zdolność do pracy. Pracodawca nie ma takich kompetencji. Na pewno zaś nie może ich szukać w zdjęciach, w mediach społecznościowych.
Ponadto, jak zaznaczył sędzia, wypalenie zawodowa to nie grypa, przy której należy leżeć w łóżku. Nie oznacza ono, iż ktoś ma całkowicie odizolować się od życia towarzyskiego. Co więcej, zdaniem ekspertów powrót do pracy, leczenie wypalenia to długi, wieloetapowy proces ponownego ładowania baterii, w którym często zaleca się ludziom wykonywanie przyjemnych, lubianych rzeczy. Takie zalecenie zresztą dostała zwolniona od swojego terapeuty.

 

W efekcie sąd uznał, że zwolnienie jej bez jakiejkolwiek rozmowy, obrony było rażąco nieproporcjonalne. Sąd je więc unieważnił. Przyznał jej zaległe wynagrodzenie, które ma otrzymywać do końca umowy, a także nakazał agencji pośrednictwa konieczność wypłacenia jej odszkodowania w kwocie 8000 euro.

Po zakończeniu chorobowego z kobietą ma być zaś normalnie rozwiązana umowa tak jak to było ustalone.

Cała sprawa zakończyła się więc pozytywnie dla pracownicy. Pokazuje ona jednak dobitnie, iż trzeba uważać, co publikuje się w mediach społecznościowych. Przeglądają je bowiem nie tylko nasi znajomi, ale i pracodawcy.

Źródło:  AD.nl