750 euro za słuchawki w uszach
Mała przestroga dla wszystkich tych, którzy podczas jazdy lubią słuchać głośno muzyki. Sytuacja kierowcy na Rondweg-West w Veenendaal pokazuje, jak łatwo można narobić sobie problemów przez słuchawki w uszach.
Nagła przeszkoda
Kierowca motoroweru jechał przepisowo ścieżką rowerową i motorowerową wzdłuż Rondweg West. W pewnym momencie przed prowadzącym jednoślad wyrosła nagła przeszkoda w postaci drzwi samochodu osobowego. Kierowca samochodu wymusił bowiem pierwszeństwo na skrzyżowaniu, zajeżdżając drogę osobie na motorowerze. Nie było szans uniknięcia kolizji. Mężczyzna z impetem wbił się w przeszkodę i upadł na ziemię. Do ofiary nie podbiegł jednak kierowca samochodu. Pojazd bowiem chwilę później po prostu odjechał.
Z powodu wypadku poszkodowany doznał otarć i stłuczenia żeber. Jego zaś motorower został całkowicie zniszczony.
Zgłoszenie na policję
Kilkanaście minut później, nieco dalej w psim parku (gdzie psy mogą biegać bez smyczy), do jednej z kobiet podszedł zdziwiony przechodzień, wskazując, iż ktoś dość mocno uszkodził drzwi w jej pojeździe. Zdenerwowana kobieta postanowiła o tym zdarzeniu natychmiast powiadomić policję. Chciała bowiem, by mundurowi złapali sprawcę, który pokiereszował jej pojazd.
Przed sądem
Policja przyjęła wezwanie. Oficerowie byli nieco zdziwieni, poszukiwali bowiem już tego pojazdu z racji ucieczki z miejsca wypadku, ale przyjęli zgłoszenie. Nie wstawili się jednak za kobietą, a przekazali sprawę do sądu.
Nie miałam pojęcia
Przed sędzią policyjnym, gdy poinformowano kobietę o przebiegu całej sprawy, ta momentalnie przyznała się do winy. Potwierdziła, iż przejeżdżała przez to skrzyżowanie, gdzie doszło do wypadku, ale nie zauważyła motocyklisty, nie wiedziała więc, iż wymusiła pierwszeństwo. To faktycznie mogło się zdarzyć. Dlaczego jednak kobieta uciekła z miejsca kolizji? Jak zeznała przed sądem, nie wiedziała, iż takowa miała miejsce. Dowodem na to ma być choćby sytuacja, w której sama zgłosiła sprawę organom ścigania, wskazując, iż ktoś uszkodził jej auto. Ponadto, jak zeznała, tego dnia miała w uszach słuchawki, ponieważ spodziewała się telefonu z pracy. Te miały dać takie wygłuszenie, iż 55-latka nie usłyszała uderzenia motoroweru i po prostu pojechała dalej. Ponadto, jak wskazała, siła tej kolizji, nie mogła być zbyt duża, ponieważ również jej pies będący z nią w pojeździe nie zareagował. Nie wiedząc więc, iż doszło do incydentu, po prostu pojechała dalej.
Obrona
Sąd widział tę sprawę jednak inaczej. Dla wymiaru sprawiedliwości kobieta stwarzała niebezpieczeństwo w ruchu drogowym. Nie słyszała bowiem otoczenia. Obrona starała się jednak udowodnić, iż była to tylko zwykła kolizja - wymuszenie i to, że kobieta nic nie słyszała, nie ma znaczenia.
Sąd jednak odrzucił tę linię obrony, wskazując ponadto, iż zdaniem policyjnych ekspertów siła uderzenia była na tyle duża, że nawet jeśli kobieta nie słyszała, to musiała poczuć uderzenie. Można więc mówić o ucieczce z miejsca wypadku.
Wyrok
Sprawa na szczęście dla 55-latki nie skończyła się źle. Sąd wziął bowiem pod uwagę skruchę kobiety i jej wcześniejszą niekaralność. W efekcie kobieta otrzymała zaledwie grzywnę w wysokości 750 euro. 500 euro za dalszą jazdę po kolizji i 250 euro za stwarzania niebezpieczeństwa na drodze.