60 godzin prac społecznych za śmierć 2 osób?
Prokuratura Królestwa Niderlandów zażądała we wtorek kary w wysokości 60 godzin prac społecznych dla dwójki nastolatków, którzy są podejrzani o spowodowanie pożaru, w którym zginął 39-letni mężczyzna i jego 4-letni syn.
Wracamy do sprawy, która na początku tego roku zbulwersowała holenderską opinię publiczną. W Nowy Rok dwóch nastolatków odpaliło sporą ilość sztucznych ogni na parterze budynku mieszkalnego w Arnhem. W efekcie głupia zabawa przerodziła się w pożar, który bardzo szybko objął hol i piętro budynku. Dym dostał się również do szybu windy, którym akurat na dół podróżowała rodzina: 39-mężczyzna wraz z 36-letnią żoną i dwójką swoich dzieci, 4-letnim chłopcem i 8-letnią córką. W pewnym momencie widna odmówiła posłuszeństwa, a gryzący, toksyczny dym zaczął dostawać się do jej wnętrza. W efekcie jej pasażerowie wystawieni zostali na śmiertelne niebezpieczeństwo. Chociaż służby medyczne dotarły na miejsce po paru chwilach i udało im się wyciągnąć całą czwórkę dla mężczyzny i jego syna było już za późno. Prowadzona przez długi czas resuscytacja krążeniowo-oddechowa nie pomogła.
Proces
Prokuratura, w mowie końcowej przed sądem, przyznała we wtorek, że nastolatkowie nie mieli zamiaru wywołać pożaru w budynku. Nie chcieli też tym bardziej nikogo skrzywdzić. Niemniej jednak spowodowali sytuację, która będzie ciążyć na całym ich przyszłym życiu. Są bowiem po części odpowiedzialni za śmierć dwóch, niewinnych osób i pamięć o tym będzie dla nich już ogromną karą. Słowa te przypominać mogą niektórym mowę obrońcy, a nie prokuratora. Należy mieć jednak na względzie to, że Królestwo Niderlandów szczyci się innym modelem karnym niż np. Polska. W naszej ojczyźnie wysokie wyroki są po to, by karać przestępców. Holendrzy podchodzą do sprawy inaczej. U nich skazany ma zrozumieć, iż zrobił źle i odbyć karę. Ta jednak ma mieć charakter resocjalizacyjny. Bardzo rzadko więc stosuje się wieloletnie wyroki, podczas których skazani zapominają, jak żyje się na wolności.
Podobnie jest i w tym przypadku. Prokurator, analizując całą sytuację, traumę, jakiej doznali chłopcy oraz interes społeczeństwa i krewnych ofiar domagał się dla każdego z nastolatków 60 godzin prac społecznych.
Działania obrońcy
„Pożar spowodował niewyobrażalne cierpienie dla zaangażowanych osób. Krewni dobitnie wyrazili swoje cierpienie podczas rozprawy” – powiedział prokurator po jednym, z zamkniętych dla publiczności, posiedzeń sądu. Nie ma się czemu dziwić. Utrata męża i dziecka, brata i ojca to ogromny ból. A wydarzenia z windy będą traumą na całe życie. W takiej sytuacji decyzja prokuratury o tak lekkim wymiarze kary nie została nawet podważona przez obronę. Sąd wyda wyrok 29 czerwca. Wątpliwe jednak, by zaostrzył on wymiar kary dla nastolatków.