2G zredukuje liczbę zakażeń o połowę

2G zmniejszy liczbę zakażeń o połowę w Holandii

W Królestwie Niderlandów nie cichną protesty przeciw proponowanemu wprowadzeniu w kraju polityki 2G. Premier Mark Rutte nie boi się nazwać protestujących chuliganów nawet idiotami i dalej dąży do wdrożenia nowych przepisów. Czemu? Zdaniem OMT wprowadzenie 2G w kraju doprowadzi do zmniejszenia o połowę liczby infekcji w stosunku do tego co ma obecnie miejsce w systemie 3G.

3G, a 2G różnice

Jakie są różnice między systemem 2G, który chce wprowadzić rząd, a obecnym w Królestwie Niderlandów systemem 3G. Oba te rozwiązania różnią się tylko jednym. W 3G przepustkę koronową w postaci kodu QR otrzymują osoby zaszczepione, ozdrowieńcy i wszyscy ci dysponujący aktualnym, negatywnym testem na obecność COVID-19. W przypadku 2G, ten test nie będzie uprawniał do otrzymania przepustki. W efekcie Holendrom pozostanie tylko jedno wyjście - zaszczepić się. To zaś nie podoba się wielu ludziom. Część więc protestuje, demolując miasta. Inni ryzykują zarażając się, by uzyskać status ozdrowieńca (jeśli przeżyją). Wszystko dlatego, iż uważają oni szczepionkę za zagrożenie większe niż sam wirus.

 

Zdaniem epidemiologów 2G pozwoli ograniczyć liczbę zakażeń o połowę a ilość hospitalizacji o 82%

 

Dane

Premier pozostaje jednak nieugięty. Mark Rutte swoją stanowczość opiera między innymi na informacjach uzyskanych od Zespołu Zarządzania Epidemią. Eksperci z OMT wskazują, iż z ich wyliczeń wynika, iż liczba przyjęć do szpitali w Niderlandach będzie o 82% niższa niż w przypadku systemu 3G, czyli w porównaniu z obecną sytuacją. Liczba zakażeń powinna zaś zmniejszyć się o połowę. Wszystko dlatego, iż z życia publicznego wyeliminuje się osoby niezaszczepione, czyli najbardziej podatne na zakażenie.

 

Maksymalne bezpieczeństwo

OMT nie pozostaje jednak tylko przy tym. Epidemiolodzy wskazują, iż najlepsze rezultaty władze otrzymałyby gdyby wprowadzić system, w którym do restauracji czy kin mogły wchodzić tylko zaszczepieni lub ozdrowieńcy dysponujący negatywnym wynikiem testu na obecność COVID-19. Rozwiązanie to miałoby sprawić, iż liczba infekcji spadłaby w kraju aż o 79%, a liczba przyjęć do szpitali o 93% w porównaniu z obecnym systemem 3G. Krok ten jednak wydaje się wręcz niemożliwy do przeprowadzenia, biorąc pod uwagę, jak obecnie wygląda sprzeciw wobec jakiegokolwiek zaostrzeniu obostrzeń koronowych.