Rodak aresztowany za przewóz „mrożonek” do Holandii
Holandia to jedna z bram "Starego Kontynentu". W ogromnych niderlandzkich portach przyjmowane i wysyłane są towary na cały świat. Nikogo nie dziwą więc tysiące tirów z całej Europy, wjeżdżających do Królestwa Niderlandów. Nie każdy jednak przewozi to, co przewozić powinien.
Holenderskie służby bezpieczeństwa zatrzymały w zeszłym tygodniu 45-letniego polskiego kierowcę samochodu chłodni. Mężczyzna próbował wjechać swoją ciężarówką na prom płynący do Wielkiej Brytanii. Niestety sprawy potoczyły się nie po jego myśli. Podczas postoju, w oczekiwaniu na załadunek na statek, uwagę na polską ciężarówkę zwrócił pies tropiący holenderskich służb granicznych. Dziwne zachowanie zwierzęcia nie uszło uwadze funkcjonariuszom. Dlatego też pogranicznicy momentalnie wyciągnęli polskiego tira z kolejki oczekującej na prom i poddali go dokładnym badaniom.
Sprawdzenie pojazdu
Straż graniczna, najprawdopodobniej w poszukiwaniu narkotyków, chciała rozebrać pojazd na czynniki pierwsze. Okazało się, że jednak nie jest to konieczne. Gdy mundurowi otwarli drzwi naczepy chłodni, z jej ciemnego wnętrza spoglądały na nich błyszczące oczy ludzi. W tym momencie stało się jasne, że nasz rodak nie transportował narkotyków, ale „żywy towar”. Mrożonkami nie okazały się bowiem worki warzyw i owoców, a grupa siedmiu mężczyzn w wieku od 20 do 50 lat.
Ratownicy w pogotowiu
Nieznajomość holenderskiego wśród emigrantów i warunki, w których pokonywali trasę, zmusiły straż graniczną i celników do wezwania pogotowia. Medycy mieli sprawdzić, czy pasażerowie na gapę są w dobrej kondycji fizycznej i czy nie posiadają odmrożeń. Na szczęście stan wszystkich, jak się później okazało, Kuwejtczyków jest dobry. Nie wymagali opieki medycznej. Wszyscy zostali więc przetransportowani do ośrodka dla emigrantów, gdzie odpowiednie organy zdecydują o ich dalszym losie. Obecnie nie wiadomo czy któryś z nich poprosił o azyl w Holandii. Obcokrajowcom, za nielegalne przekroczenie granicy, może grozić deportacja do kraju pochodzenia.
Polak na dołku
Funkcjonariusze natychmiast aresztowali naszego rodaka. Stanie on przed holenderskim sądem pod zarzutem przemytu ludzi. Obecnie prowadzone jest śledztwo w tej sprawie. Nie wiadomo więc, czy nasz rodak pozostanie w areszcie do czasu procesu, czy też będzie mógł odpowiadać z tak zwanej „wolnej stopy”.
W całej tej sytuacji Polak może jednak mówić o szczęściu. Wyrok w Holandii będzie zapewne niższy niż ten, jaki usłyszałby kierowca, gdyby celnicy znaleźliby emigrantów już na Wyspach Brytyjskich. Taki los spotkał trzy lata temu czterech naszych rodaków. Zostali oni skazani za przemyt ludzi na 5 lat pozbawienia wolności.