1,5 letnia dziewczynka wypadła z okna w Helmond
Wielokrotnie już w tym roku pisaliśmy o dzieciach wypadających z okien. W minioną środę miał miejsce kolejny taki wypadek. Nie wydarzył się on jednak w Rotterdamie, a w Helmond. Jego skutki są jednak równie wyjątkowo przykre. 1,5-roczna dziewczynka polskiego pochodzenia przeżyła upadek, ale w ciężkim stanie trafiła do szpitala.
W środę około godziny 19:30 służby ratunkowe przybyły w rejon Markt w Helmond. To bowiem tam na ziemi leżała ciężko ranna dziewczynka. Lekarze pogotowia natychmiast zajęli się ustabilizowaniem stanu małej pacjentki. Nie zabrali jej jednak do szpitala, a przetransportowali na N270, gdzie wylądował śmigłowiec lotniczego pogotowia ratunkowego. Dla poszkodowanej liczyła się bowiem każda sekunda, więc transport lotniczy do szpitala w Nijmegen był szybszą i bezpieczniejszą drogą niż przejazd ulicami.
Dodatkowa pomoc
Mała ofiara nie była jednak jedyną, która wymagała pomocy. Dziecko wypadające z okna, z budynku w jednej z bocznych uliczek odchodzących od Markt w kierunku Piet Blomplein, widziało kilka osób siedzących na tarasie znajdującej się obok restauracji. Gościom lokalu, tak jak i przechodniom — świadkom tego zdarzenia zapewniono pomoc i wsparcie psychologiczne. Ludzie byli po prostu w szoku.
Pod opieką babci
Gdzie podczas wypadku znajdowali się rodzice dziecka? Nie było ich przy dziewczynce. Ojciec i matka polskiego pochodzenia przebywali za granicą. O całym zajściu zostali poinformowani przez krewnych. Kto w takim razie zajmował się 1,5 rocznym szkrabem? Babcia.
Dochodzenie
Zaraz po wypadku sprawą zajęła się policja. Rozpoczęła ona dochodzenie mające na celu ustalić, jak to się stało, iż takie mała dziewczynka wypadła z okna. Oficerowie więc zwrócili szczególną uwagę na seniorkę, która była z ofiarą w mieszkaniu. Kobieta została zatrzymana w celu przesłuchania, później jednak ją wypuszczono. Stwierdzono bowiem, iż był to nieszczęśliwy wypadek. Dziecko miało wspiąć się samo na parapet, a potem wypaść przez otwarte okno.
Babcia z zarzutami?
Jak cała sprawa skończy się dla babci? Tego jeszcze nie wiadomo. Jeśli jednak wstępne ustalenia policji się potwierdzą, nie zostaną wyciągnięte wobec niej konsekwencje, niemniej jednak do końca swoich dni będzie i tak musiała żyć ze świadomością, iż przez jej nieuwagę doszło do tragedii.
Jak zresztą mówi dziennikarzom AD Mariëlle Hermans, ekspertka ds. bezpieczeństwa dzieci w centrum wiedzy SafetyNL, pilnowanie maluchów jest bardzo trudne. „Ciągłe obserwowanie dziecka to brzmi logicznie. I oczywiście to pomaga. Ale jest to niezwykle trudne. Wystarczy aplikacja na telefonie, szybkie wyciągnięcie czegoś z kuchennej szuflady i wypadek mógł się już wydarzyć. To może przytrafić się każdemu” – mówi kobieta, wskazując, iż seniorka mogła robić co w jej mocy, by nie stracić z oczu pociechy, ale i tak nie zdążyła jej upilnować.
Źródło: AD.nl